sobota, 31 grudnia 2011

Duch - Rozdział 30

Rozdział 30 – Poczucie winy

            – Harry! – Ginny wpada mu momentalnie w ramiona, niemalże miażdżąc Świstoświnkę, którą jeszcze przed chwilą trzymał w dłoniach przy piersi.
            Harry obejmuje dziewczynę, wtulając twarz w jej długie rude włosy. Jest tak przyjemnie ciepła i miękka; czuje jej skórę i kłujący materiał swetra. Czuje to wszystko – ciało drugiego człowieka – i nagle świadomość tego niemalże go oszałamia. Tak, tak to właśnie było… czuć drugą osobę.
            – Gdzie ty byłeś? Dlaczego nie odpowiadałeś? – Ginny odsuwa się od niego, a jej brązowe oczy pełne są łez.

Duch - Rozdział 29

Rozdział 29 – List

            Harry wpółleży na fotelu, wsłuchując się w usypiające trzaskanie ognia na kominku. Oddech Narcyzy – wyjątkowo spokojny – słyszy tuż obok. Nie może już na nią patrzeć. Magomedyk miał rację – proces starzenia przyspieszył gwałtownie; zmarszczki pogłębiły się, a blond włosy posiwiały nagle i zaczęły wypadać, choć Harry nigdy nie widział żadnych na poduszce czy ubraniach Narcyzy. Wydawało się, że wrastały jej w skórę głowy i teraz tylko pojedyncze kosmyki okalają jej pomarszczoną twarz. Nie odzywa się od pięciu dni, od momentu, w którym zobaczyła ducha Draco. I Harry wcale się temu nie dziwi, nie jest zszokowany jej reakcją, ale boi się tego, że Narcyza uwierzyła w to, co zobaczyła. Że wcale nie uznała tego za koszmar. Że coś w jej zamglonym umyśle ułożyło elementy układanki i wysłało do mózgu impuls – informację o prawdzie. Harry nie czuje się już przy niej tak swobodnie jak wcześniej. Czuje się jak parszywy oszust, zdrajca – choć przecież nikogo nie zdradził. Wie, że nie może zrobić nic innego, że to – w pewnym sensie – jest poprawne, ale nie potrafi pozbyć się strachu przed Narcyzą; dziwnego drżenia, kiedy nagle jej szare, wodniste oczy zwracają się na niego – bardzo rzadko, ale jeśli już, niezwykle przenikliwie i boleśnie.

sobota, 24 grudnia 2011

Włosy na szczotce

DRARRY ŚWIĄTECZNE! WESOŁYCH, DRARROWYCH ŚWIĄT! <3

Autor: Kuma
Beta: Kasia
Paring: Draco Malfoy/Harry Potter
Rating: +15 (około)
Gatunek: angst


Włosy na szczotce

             

            On nie żyje. Czy to jest dla ciebie choć trochę zrozumiałe?
            Nie. Nie, dopóki on żyje.
            … bo żyje.
            … w mojej głowie. O, tam. Nie opuścił mnie. Nie… nie pozwolę mu na to. Nie tak szybko.

Duch - Rozdział 28

Rozdział 28 – Eksplozja życia

            Nigdy wcześniej nie włóczył się po Malfoy Manor. Ale teraz nie wie, co ze sobą zrobić. Nie może bezczynnie leżeć w łóżku ani siedzieć w bibliotece, czekając na Draco. Nie wróci do siebie, bo jak mu to wytłumaczy? „Wybacz, Malfoy, ale znalazłem coś, co może ci pomóc, tylko nie jestem tego pewny i musiałem pomyśleć?”. Niedorzeczne. Z drugiej strony, co da mu chodzenie bez celu po korytarzach dworu, skoro Draco i tak zna je wszystkie lepiej od Harry’ego i, jeśli zechce, znajdzie go bez problemu?

niedziela, 18 grudnia 2011

Duch - Rozdział 27

Rozdział 27 – Nawiedzone domy

            Harry zanurza głęboko w ciepłej wodzie i trochę wylewa się na podłogę. Ogarnia go miękka cisza. Słyszy tylko ruch wody, obijającej się o brzegi wanny, i bicie serca – dokładnie i głośno, w samych uszach. Wokół jest tylko spokój i brak myśli. I może chciałby zostać tak już na zawsze… Nigdy nie musieć się wynurzać – nigdy nie musieć wracać do hałasu, do natłoku wspomnień, do napięcia. Poczekać, aż skończy mu się powietrze i woda wleje mu się do gardła, wypełni jego płuca, ściśnie jego klatkę piersiową, a on nawet nie będzie próbował się bronić. Ale gdy w końcu naprawdę zaczyna brakować mu powietrza, po prostu się wynurza. Chłodne powietrze uderza w jego rozgrzaną skórę. Oddycha głęboko, odgarniając z twarzy mokre włosy.

sobota, 10 grudnia 2011

Duch - Rozdział 26

Rozdział 26 – Wstrząs

            Zastanawianie się nad tym wszystkim, co się między nimi zdarzyło, zdaje się nie mieć najmniejszego sensu. Żadne nasuwające się wnioski nie zadowalają go i Harry ostatecznie przestaje rozmyślać nad powodami. Nad skutkami. Nie obchodzi go to wszystko, byle tylko miał jeszcze kiedyś szansę na powtórzenie tamtej nocy. To idiotyczne i nieodpowiednie – pragnąć takich rzeczy, znajdując się w domu trupów, opiekując się umierającą matką Malfoya. Po tym, jak wykopało się i spaliło jego ciało. A także po tym wszystkim, co działo się kiedyś – kilka lat temu, kiedy jeszcze się nienawidzili. Co pozostało z tamtych czasów? Co się między nimi nie zmieniło – zaciętość, dystans, jaki zachowuje Draco? Jego udawana obojętność? Jednak pojawiło się wiele więcej nowych rzeczy, emocji, które wcześniej nigdy nie miały miejsca. Harry boi się samego siebie – swoich reakcji i pragnień; swoich myśli. Gry, którą zaaranżował Malfoy, a która przeradza się powoli w coś niebezpiecznego i zbyt wciągającego… nie pozwalającego się uwolnić.

środa, 7 grudnia 2011

Duch - Rozdział 25

Rozdział 25 – U wrót miast świata

            Który to już raz budzi się w tym miejscu? Który to już raz kilka minut zajmuje mu przypomnienie sobie wydarzeń poprzedniego dnia? Nocy?
            Po raz pierwszy jednak zrywa się do pozycji siedzącej, w ciągu sekundy otrzeźwiony doznanym szokiem. Odnajduje szybko okulary, które – nie wiadomo jak, a może po prostu Harry nie chce myśleć, że to Malfoy je tam położył – leżą na szafce nocnej. Pada śnieg. Śnieg zmieszany z deszczem, rozbryzgujący się na parapetach. Wydaje się, że okropny chłód wdziera się przez grube mury dworu i dotyka Harry’ego – jego odsłoniętej skóry na ramionach, nogach, brzuchu… Naciąga na siebie mocniej koszulkę i opatula się kołdrą. To właśnie tam – na ramionach, nogach, brzuchu oraz w wielu innych, tak nieodpowiednich miejscach, dotykał go wczoraj Malfoy. I robił to perfekcyjnie, tak, że Harry’emu aż przewraca się w żołądku na samą myśl o tym. Nie wie, czy to z nagłego, ponownego podniecenia czy też może ze wstydu, strachu przed zastanawianiem się nad tym. Strachu przed tym, że to mogło zdarzyć się naprawdę.
            Nie rozumie tego.

niedziela, 4 grudnia 2011

Duch - Rozdział 24


Rozdział 24 – Pulsujące życie

            Harry wchodzi do sypialni Draco. Zapalone pojedyncze świece oświetlają komnatę mdłym blaskiem, rzucając na schowane w rogu łóżko, puste biurko i ustawione pod ścianą regały długie, drżące cienie. W lustrzanym odbiciu w łazience dostrzega siebie – zmęczonego, lecz wyjątkowo rozbudzonego, ze swoimi własnymi, zielonymi oczami, wypełnionymi niepewnością; z ciemnymi włosami, tylko gdzieniegdzie naznaczonymi jasnymi pasemkami. Z twarzą o wiele mniej pociągłą niż twarz Draco. Zrzuca z siebie ubrania i wchodzi pod prysznic, trzymając przed sobą wyciągnięte ręce, prawie nic nie widząc z powodu znowu słabego wzroku. Gorący strumień spływa na jego włosy i twarz, woda obmywa go ze wszelkich myśli. Chce uciec – chce uciec jak najdalej stąd, ale… może przedtem, zanim ucieknie, chce jeszcze raz zobaczyć jego zamyśloną, skonsternowaną twarz? Przez kilka minut po prostu stoi, wcale się nie ruszając, jakby czekał na niego – jakby miał nadzieję, że on gdzieś tam jest. Że znowu ma czelność go podglądać, choć przecież Harry’emu wcale się to nie podoba… Z wściekłością zakręca kran i wychodzi z brodzika, natychmiast okrywając się szczelnie ręcznikiem i zakładając okulary. Rozgląda się po łazience, ale jego nigdzie nie ma.

sobota, 3 grudnia 2011

Duch - Rozdział 23

Rozdział 23 – Włochate serce czarodzieja

            - Draco, na mojej półce leży twój stary egzemplarz „Baśni barda Beedle’a” – Narcyza wskazuje drżącą dłonią w stronę małej biblioteczki w rogu komnaty. – Może przyniesiesz go i trochę poczytasz?
            Harry wstaje bez słowa i idzie we wskazanym kierunku. Kilka minut zajmuje mu przypomnienie sobie, skąd powinien znać tę książkę. Dopiero po chwili przypomina sobie, że to właśnie tam znajdowała się „Opowieść o trzech braciach”. O insygniach Śmierci. Hermiona byłaby zażenowana jego trudnością kojarzenia faktów i Harry uśmiecha się do siebie na tę myśl. Na dębowych półkach nie znajduje się wiele książek – wiele miejsc jest po prostu pustych, choć w żadnym miejscu nie ma kurzu. Niektóre oprawione w piękne, złote okładki, inne natomiast zupełnie zepsute, porozrywane, z kartkami ledwo trzymającymi się razem. „Baśnie” zachowały się w całkiem dobrym stanie – naderwana okładka i nieco zamazane litery są jedynymi jej uszczerbkami. Kiedy siada z powrotem w fotelu, Narcyza usadawia się wygodniej w swoim własnym, nakrywając się mocniej grubym kocem, choć w komnacie jest wyjątkowo ciepło i przytulnie.

sobota, 26 listopada 2011

Duch - Rozdział 22

Rozdział 22 – Zaufanie

            Harry wychodzi z biblioteki niedługo potem. Bierze ze sobą „Nieuleczalnych” i „Magiczne przypadki”, choć szczerze wątpi, żeby zdołał je przeczytać. A przynajmniej tę pierwszą. Kładzie je na biurku Malfoya, okładkami do dołu, tak by nie widzieć tworzących się na nich ohydnych rysunków. Dłuższą chwilę wpatruje się w powolny, różowy zachód słońca, widniejący na horyzoncie, pozwalając swoim myślom płynąć bez celu między krętymi ścieżkami swojego umysłu, swoich wspomnień. 
            Czy dobrze robi, ufając Malfoyowi? Albo przynajmniej – próbując mu zaufać?

czwartek, 24 listopada 2011

Duch - Rozdział 21

Rozdział 21 – Nić porozumienia

            Znajduje Malfoya w bibliotece, rozłożonego na skórzanej kanapie, zaczytanego w jakiejś, wyglądającej na wyjątkowo starą, książce. Kiedy Harry bez słowa siada naprzeciwko, Draco podnosi szare spojrzenie i uśmiecha się do niego – całkiem szczerze. Nie do końca szeroko czy wylewnie, ale zupełnie przyjaźnie.

sobota, 19 listopada 2011

Duch - Rozdział 20

Rozdział 20 – Gorąc

            Jest już za późno, żeby uciekać. Jest w pułapce – kandelabry rzucają na korytarz mdłe światło. Dlaczego jest takie rozmyte? Takie blade? Dlaczego nie może świecić jaśniej i mocniej? Dlaczego Harry nie mieści się w jego zasięgu? Ciemność. Ciemność wokół niego – czuje jej oddech na swoich plecach. Obrzydliwe, ciemne palce zaciskają się na jego koszulce. Ciągną go w swoją stronę, a on wyrywa się im. Próbuje się wyrwać, ale nie może. Nie może… bo nie ma dokąd uciec. Gdzie on jest?!

środa, 16 listopada 2011

Duch - Rozdział 19

Rozdział 19 – Skurczony świat

            Dopiero widok spokojnego, pustego salonu sprawia, że Harry eksploduje. Wściekłość miesza się z poczuciem beznadziejności, próbując rozerwać go od środka. Wydostać się na zewnątrz. Niemal wyrywa sobie włosy z głowy. Zaciska szczęki tak mocno, że aż czuje ból w zębach – przeszywający i kłujący. Krąży po pokoju, wydając z siebie nieartykułowane dźwięki. Warczy i syczy, czasem wyrywa się z jego gardła krzyk. Nie chce tylko płakać. Nie znowu. Przez jego nogę przepływa uczucie odrętwienia, kiedy kopie z całej siły w ścianę, ale po chwili znika, ustępując miejsca bólowi. Czoło przy ścianie. Harry oddycha ciężko, próbując się uspokoić. Zaciska oczy – widzi tylko białe plamki; nie, nie tylko białe – też niebieskie. I czerwone. I szare… jak oczy Narcyzy. Jak oczy żyjącego Draco. Uderza pięściami w ścianę. Uderza jeszcze raz. I jeszcze. Przypadkowo uderza w nią kością i wydaje z siebie przeraźliwy syk. To nie dlatego, że nie jest wytrzymały na ból. Przeżył na wojnie o wiele gorsze rzeczy… Tyle że teraz… ból jest czym innym. Ból przyjął inną postać. A z tą postacią Harry nie potrafi walczyć. Zsuwa się po ścianie, zjeżdżając po niej czołem. Jasne włosy Malfoya wpadają mu do oczu, kiedy próbuje je otworzyć.

sobota, 12 listopada 2011

Duch - Rozdział 18

Rozdział 18 – Zdrada

            Kiedy widzi Narcyzę, siedzącą w blasku promieni jesiennego słońca, wsuwających się do komnaty przez niedokładnie zasłonięte firany, wydaje mu się, że cała poprzednia noc jest wytworem jego chorej wyobraźni. Narcyza wygląda lepiej niż przed kilkoma dniami. Może nawet lepiej niż dwa tygodnie temu, kiedy widział ją po raz pierwszy. Choć posiwiałe włosy, teraz schludnie spięte, odgarnięte do tyłu, nie odzyskały swojego złocistego koloru, kobieta wydaje się rześka i wypoczęta. Stolik jest ustawiony zaraz przy oknie, przy jego dwóch końcach znajdują się ich fotele – ich ulubione fotele, na których zawsze spędzają wspólnie czas w tej komnacie. Narcyza sprawia wrażenie niezwykle drobnej, zapadając się w miękkich poduszkach. Nie dostrzega go, nawet gdy staje tuż przy niej.

wtorek, 8 listopada 2011

Duch - Rozdział 17


Rozdział 17 – Podglądacz

             Sen powoli się rozmywa, splatając z rzeczywistością. Odległe dźwięki deszczu padającego za oknem, docierają do niego jakby z oddali. A później, z każdą sekundą, stają się coraz bliższe, coraz wyraźniejsze – wszystko dochodzi do niego w zwolnionym tempie. Wszystko, łącznie ze wspomnieniami wczorajszego dnia. Obrazy powoli formują mu się w wyobraźni. Jest trzęsąca się Narcyza i jest też lodowata, niematerialna dłoń Malfoya na ramieniu Harry’ego. Ostrożnie otwiera oczy i przeciąga się na łóżku. Pokój jest rozmyty i niewyraźny. Co się, u licha, stało z jego wzrokiem?
            - Przyniosłem ci okulary – słyszy głos Malfoya.

sobota, 5 listopada 2011

Duch - Rozdział 16

Rozdział 16 – Czuwając

            Niebo za oknem jest już całkiem ciemne, kiedy Harry postanawia w końcu wstać od łóżka Narcyzy, przy którym spędził ostatnie dwie godziny. Po niedługim czasie oddech kobiety uspokoił się i wyrównał; tylko czasami rzucała we śnie głową i mamrotała coś niewyraźnego, całkowicie niezrozumiałego, wzywając imię swojego syna.
Ale on nie przyszedł.

wtorek, 1 listopada 2011

Duch - Rozdział 15

 Rozdział 15 – Wiatr niosący śmierć

            Zeschłe liście szeleszczą pod jego stopami, kiedy przechodzi przez drewnianą bramę. Wiatr – chłodny, ten z rodzaju „niosących śmierć”. Tych przeszywających ciało do samych kości, wywołujących dziwne uczucie pustki i smutku. Słońce, ukryte gdzieś między szarymi, deszczowymi chmurami. Mżawka, ochładzająca mu twarz.
            Trzyma ręce w kieszeniach, stojąc nieruchomo nad dwoma, połączonymi ze sobą grobami.
Hermiona Granger.
Ronald Weasley.
I brakuje tylko trzeciego… brakuje Harry’ego Pottera. I Wielka Trójca byłaby w komplecie. Najlepsi przyjaciele – znowu razem. Tym razem już na zawsze.

sobota, 29 października 2011

Duch - Rozdział 14

Rozdział 14 – Niesprawiedliwość

            Harry zostawia Malfoya przy kuchennym stole. Nie zamieniając z nim ani słowa więcej, idzie do swojego pokoju, narzuca na siebie pierwsze lepsze ubrania, nie musząc już zastanawiać się nad ich wyborem przez kilkanaście minut, jak to musi robić, kiedy udaje Malfoya. Późnej staje przed kominkiem i wrzuca do niego proszek Fiuu, a gdy wchodzi w niebieskie płomienie, towarzyszy mu jedynie jego własny głos, mówiący „Nora”.

Duch - Rozdział 13

Rozdział 13 – Siedząc przy kuchennym stole

            Tost jest chrupiący, dość mocno przypieczony. Cienka warstwa masła wsiąka w chropowatą powierzchnię. Jak na końcówkę października, pogoda za oknem jest całkiem przyjemna. Harry siedzi w szlafroku przy kuchennym stole, z jedną nogą podwiniętą na siedzenie. Z bosymi stopami. Druga noga dynda beztrosko w powietrzu, obijając się co jakiś czas o krzesło. Harry nie spieszy się, nie zerka nerwowo na zegarek. Nie ma takiej potrzeby – nie dzisiaj. Bo dzisiaj… można by powiedzieć, że ma po prostu wolne. Nie – nie wolne od wszelkich myśli, choć i te stara się uporczywie od siebie odpychać, nie chcąc pozwolić, by cokolwiek zakłóciło ten spokojny poranek. Jest tak przyjemnie. Cicho i dobrze. Tak naprawdę nic z tego nie pasuje mu do odwiedzania grobów zmarłych. Zupełnie nic.

środa, 26 października 2011

Duch - Rozdział 12

Rozdział 12 – Oni

            Potter siedzi pod ścianą. Jest rozdygotany – bardziej niż wtedy, pierwszego dnia, kiedy Draco do niego przyszedł. Rozgląda się dookoła. Usiadł w takim miejscu, z którego widzi dosłownie wszystko. Każdy kąt, każdy róg, każdy zakamarek. Widzi zarówno wejście do pokoju i kawałek ciemnego korytarza, jak i cały salon i przejście do kuchni. Blask księżyca próbuje przebić się przez firany w kuchennych oknach i rzuca kwieciste cienie na kafelki.

Duch - Rozdział 11

Rozdział 11 – Martwy

            Harry ma wrażenie, że chłodny, październikowy wiatr, może przewrócić Narcyzę jednym podmuchem. Jest słaba. Idzie powoli obok niego, trzymając go pod ramię. W zasadzie – opiera na nim cały ciężar swojego kościstego ciała, stawiając kroki ostrożnie i niepewnie. Jest niższa od niego – od Draco. Może gdyby Harry był w swojej prawdziwej postaci, byliby równi wzrostem. Spod granatowej sukni z bufiastymi rękawami, wystają eleganckie buty na obcasach. Otula się płaszczem, zarzuconym na ramiona. Harry nie może uwierzyć, że idąc na grób własnego męża, musi być tak wystrojona, tak elegancka i perfekcyjna. Choć perfekcji ujmują jej srebrne kosmyki, opadające pojedynczo na czoło i zmarszczki w kącikach oczu, które zdążyły się pogłębić w ciągu ostatnich kilku dni. Malfoyowie nigdy nie byli normalną rodziną. I nigdy już nie będą mieli na to szansy. Zbyt dużo było w nich zawsze dumy, elegancji, zbyt dużo sztywnych zasad i rodzinnych tradycji. Za mało miejsca na ciepło.

sobota, 22 października 2011

Duch - Rozdział 10

Rozdział 10 – Gryfoński altruizm

            - Kto to był, Draco? – Narcyza zwraca ku niemu zamglone spojrzenie szarych oczu. Wydaje się nieobecna i jeszcze bardziej zmęczona niż była wczoraj. Wieczorem siedzieli razem jeszcze długo po zapadnięciu zmroku. Niebo było rozpogodzone, czyste i gwiaździste. Narcyza przyglądała się gwiazdom, co jakiś czas głośno je komentując, choć Harry odnosił wrażenie, że tak naprawdę nie do końca jest świadoma jego obecności obok i że bardziej mówi do siebie niż do kogoś.

środa, 19 października 2011

Duch - Rozdział 9

Rozdział 9 – Magiczne upojenie

Część 1
           
            Nie mają sobie nic do zaoferowania. Harry stracił magię – kiedyś, pół roku temu, na dziedzińcu Hogwartu, poświęcając wszystko, co miał, cały sens swojego życia, by ocalić tysiące innych, całkiem mu obcych istnień. Dla Harry’ego magia była wszystkim. Kiedy był mały i dowiedział się, że jest czarodziejem, jego świat, tonący do tej pory w szarości, nagle nabrał barw. Nie było dla niego nic ważniejszego od magii. Od magii i wszystkiego, co się z nią łączyło. Jego przyjaciół.

sobota, 15 października 2011

Duch - Rozdział 8

Rozdział 8 – Mortemtardus

            - Mam zacząć od momentu, w którym przyszedłem na świat, czy od razu przejść do przyjazdu do Hogwartu…?
            - Malfoy – warczy Harry, mnąc w dłoni ubrania Draco. – Przestań.
            - W takim razie uściślij, co chcesz wiedzieć – prycha, zakładając dłonie na piersi.
            - Posłuchaj – zaczyna Potter, zbierając w sobie wszelkie siły, by zachować spokój – dobrze wiesz, że to nie tak, że ja chcę to wiedzieć dla własnej przyjemności. Ja po prostu muszę to wiedzieć, rozumiesz?
            Malfoy przewraca oczami i wykonuje gest, jak gdyby opierał się o ścianę. Harry nie wie, czy to w ogóle możliwe, ale nie komentuje tego, wiedząc, że jeśli teraz rozproszy uwagę Malfoya, znowu będzie musiał ją długo zdobywać. Nie ma już siły. Już rozmowy z Narcyzą są przyjemniejsze i mniej męczące, niż samo przebywanie w towarzystwie Malfoya.

wtorek, 11 października 2011

Duch - Rozdział 7

Rozdział 7 – Martwy punkt

            Odprowadza Narcyzę do łóżka. Pozwala jej uwiesić się na swoim ramieniu. Czuje jej ciężar, ale przyjmuje go na siebie. Kobieta mówi, że musi się zdrzemnąć. Jest zziębnięta, więc Harry wzywa skrzata i każe mu przynieść grube koce. Pomaga jej zdjąć szatę. Ona protestuje stanowczo, nie chcąc mu na to pozwolić. Bo to zupełnie tak, jakby przyznała się do tego, że jest po prostu słaba. Że jest tak zniedołężniała, że nie może sama się rozebrać. Ale Harry wie, co powiedzieć. I mówi jej, że nie ma tak nawet myśleć. Że to normalne, że czuje się osłabiona, bo na dworze jest zimno. Że on sam nie najlepiej się czuje i zaraz pójdzie położyć się do siebie. Nie wie, czy mu wierzy. Wątpi. Ale obydwoje przyjmują, że należy oszukiwać się nawzajem, że wierzy się w podobne bzdury. Że prawda nie może zostać wypowiedziana. Ciało Narcyzy jest chudsze, niż można było się tego spodziewać. Pod białą, sięgającą kostek koszulą nocną, nakreślone są wąskie ramiona i szczupła talia. Narcyza kładzie się do łóżka i niemal zatapia się w miękkiej pościeli. Pani Malfoy wydaje się krucha i wątła pośród tego wszystkiego. Harry nakrywa ją kołdrą i przyniesionym przez skrzata grubym kocem. Wyplątuje z jej jasnych włosów spinkę. Jest mu tak niesamowicie łatwo to robić, kiedy wie, że nie jest sobą. Świadomość, że jest się kimś innym, w cudzym ciele, z cudzą tożsamością – pozwala udawać, grać i robić wiele rzeczy, na które inaczej nie można byłoby sobie pozwolić.

Duch - Rozdział 6

Rozdział 6 – Śniadanie

            Obserwuje ją, jak powoli podnosi się z łóżka. Jak powoli opuszcza stopy na podłogę. Rozprostowuje się i z zamyśleniem wpatruje w okno. Jest taka krucha, delikatna. Jest jak te zeschłe liście, którym potrzeba zaledwie lekkiego podmuchu wiatru, by opadły na ziemię. Stawia ostrożne kroki, poruszając się zatrważająco wolno. Gdyby tylko mógł podejść do niej, chwycić pod ramię albo w chudej talii i pomóc jej. Tak po prostu. Ale nie może – jedyne, co mu pozostało, to oglądanie jej z daleka. Pozwalanie, by obdarowywała swoim uczuciem obcego jej człowieka, udającego Draco. Kocha w swojej matce to, że jest przy nim zupełnie inna, niż przy wszystkich obcych. Że kiedy są sami – kiedy bywali sami, gdy jeszcze żył – potrafi się śmiać, mówić z czułością i nie boi się swoich uczuć. Swoich prawdziwych, naturalnych, matczynych uczuć. Kocha to, że jej chłodna natura chowa się gdzieś w zakamarkach jej duszy i wydostaje się z niej dopiero wtedy, gdy pojawia się ktoś obcy. Ktoś, kto nie jest Draco.

sobota, 8 października 2011

Duch - Rozdział 5

Rozdział 5 –Więźniowie własnych myśli

            Dom nie wydaje mu się bezpieczny. Zbyt spokojny, zbyt cichy – zbyt pusty. Pospiesznie zapala wszystkie światła – lampy na suficie, szafkach, stolikach nocnych; w kuchni, na korytarzach, schodach, w sypialni… Wszędzie. Ale nawet teraz nic nie wydaje się lepsze. Zauważa, że drżą mu ręce. Nie potrafi tego zatrzymać i tylko wpatruje się w nie swoje, długie palce, trzęsące się, jakby miał gorączkę. Ale myślenie o drżących dłoniach wydaje mu się lepsze, niż myślenie o tym wszystkim, co się dzisiaj stało.

Duch - Rozdział 4

Rozdział 4 – Pierwsza przemiana

            W ciszy obserwuje Pottera, wchodzącego do domu. Koszulka przykleja mu się do pleców. Z włosów skapują krople deszczu. Deszczu i potu. Na policzkach widać jeszcze ślady łez. Jego spojrzenie, jak i cała twarz, jest puste i beznamiętne. Zupełnie martwe. Bez wyrazu. Powinien dać mu odpocząć. Powinien zapytać jeszcze, czy wszystko z nim w porządku, ale… ale przecież to takie banalne. Przecież dobrze wie, nie jest w porządku. Nie może być w porządku. Nie po czymś takim. Więc Draco nie odzywa się, tylko bez słowa podaje mu fiolkę z eliksirem wielosokowym, którego ma mnóstwo w piwnicy. Dokładnie widzi ten ruch – ten ostrożny ruch, jaki robi Potter, wyciągając ku niemu dłoń. Byle tylko nie dotknąć Malfoya. Byle tylko go nie dotknąć. Draco odsuwa się z urazą. Czeka, aż Potter to zauważy i spojrzy na niego, ale on tego nie robi. I chyba nie zamierza. Równie ostrożnie wyciąga z kieszeni kępkę jasnych włosów.

środa, 5 października 2011

Duch - Rozdział 3

Rozdział 3 – Zwłoki

Na popielatych ścianach nie wisi ani jeden portret rodu Malfoyów. Żadnych znajomych ani też nieznajomych twarzy. Brak długich, platynowych włosów Lucjusza. Czy ojciec odszedł z tego świata, nigdy nie wybaczając synowi zmiany stron? Ta myśl wydaje mu się zbyt tragiczna, by była prawdziwa. Doskonale wie, jak ważnym było dla Draco uznanie ojca. Patrzy na przezroczyste plecy chłopaka, sunącego w powietrzu tuż przed nim. Jak wiele jest rzeczy, których nie wie o Draco Malfoyu? O wszystkich Malfoyach? Jak wiele z tego, co już wie, jest jedynie urojeniami, stereotypami i plotkami, przekazywanymi od jednej osoby do drugiej, zupełnie niezgodnymi z prawdą?

sobota, 1 października 2011

Duch - Rozdział 2

Rozdział 2 – Prośba

- Potter, nie bój się – odzywa się ponownie z lekkim zniecierpliwieniem, lecz starając się, żeby jego głos zabrzmiał jak najspokojniej.
- Zos… zostań! Nie zbliżaj się! Nie! – Potter wymachuje rękami, jakby próbując się przed nim ochronić. – To… to niemożliwe… nie. Ty nie istniejesz… Malfoy żyje… duchy… duchy nie… ich nie ma… nie chcę. Zostaw mnie! Nie zbliżaj się! – Słowa są potokiem. Rwącym potokiem.
Spada z szafki, wprost na roztrzaskaną szklankę. Krzyczy z bólu, kiedy kawałki szkła wbijają się w jego stopę. Ślady, które za sobą zostawia, są czerwone. Wszędzie jest krew i rozlana herbata. Potter odczołguje się w głąb kuchni, zasłaniając się dłońmi. Kuli się, kuli się w sobie, a z jego gardła wydobywa się szloch.

Duch - Rozdział 1

A oto i „Duch”!

Od razu uprzedzam, że jeżeli szukacie tekstu, w którym seks będzie wylewał się z przeglądarki internetowej już w pierwszych zdaniach… to, niestety (lub stety) „Duch” taki nie jest. Choć, co prawda, umieszczam go w tym dziale i jak najbardziej jest to dla niego dział odpowiedni, to jednak, jak to u mnie bywa, relacja yaoistyczna xd będzie rozbudowywana i dawkowana w odpowiednich, dość stonowanych – przynajmniej na początku – porcjach.

Chciałabym najpierw powiedzieć jeszcze kilka słów: 
Heidi, dziękuję Ci bardzo za zwenienie i pomoc w rozwinięciu tego pomysłu. Myślę, że bez tamtej rozmowy „Duch” w ogóle by nie powstał. Ave!
Altair Black, dziękuję Ci za dogłębną betę i godziny spędzone nad tym tekstem! Ave2 xd!
Haydi… no na Ciebie brak słów po prostu. Po prostu dziękuję!
To tyle xd W dodatkowych informacjach znajdziecie wszelkie niezbędne Wam informacje.
Wstawiam od razu dwa rozdziały, bo po jednym nie da się tego nawet skomentować. ; )
Będę publikować dwa razy w tygodniu. Prawdopodobnie w piątki w nocy/soboty rano oraz w środy/czwartki.

oOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOo


Autor: Kuma (przy współpracy z Haydi)
Beta: Altair Black, Haydi, ja sama
Paring: Draco Malfoy/Harry Potter (i inne – ogarniecie w trakcie tekstu)
Rating: +18 (ale nie od samego początku)
Gatunek: angst, powojenny
Ostrzeżenia:
- drastyczne sceny, może nieco obrzydliwe
- pewna niezgodność z kanonem, ale nie pod względem charakteru bohaterów (mam nadzieję)
Dodatkowe informacje:
- Przyjęłam, że duchy mogą dotykać/przenosić/trzymać pewne przedmioty, ale tylko wtedy, kiedy same tego chcą. W innych wypadkach np. przenikają przez nie albo przez ściany. Wytłumaczyłam sobie to w ten sposób: w realnym świecie mówi się o tym, że duch zrzucił z półki talerz. W jaki sposób, skoro, rzekomo, nie może niczego dotykać, bo jest niematerialny? Przyjęłam, że to zależy od jego woli – chce – dotyka; nie chce – przenika.
- Przyjęłam również, że duchy nie mogą trzymać ani używać różdżek.
- Przyjęłam także, że duchy nie są przywiązane ściśle do jednego miejsca i mogą pojawiać się w innych za pomocą a’la teleportacji (uwarunkowane, np. tym, że podczas, bodajże, urodzin Prawie Bezgłowego Nicka zleciały się do Hogwartu duchy z różnych miejsc)

czwartek, 22 września 2011

Odpowiedni moment

Autor: Kuma
Beta: Lasair
Rating: +12 (ze względu na przekleństwa)
Paring: Felton/Radcliffe
Fandom: Realność no xd
Ostrzeżenia: pisane pod wpływem chwili 

Odpowiedni moment


            - Tobie chyba kompletnie odbiło. – Daniel skręcił za rogiem, wypalając kolejnego papierosa.
            - To tylko taki żart. – Tom wzruszył ramionami, podsuwając mu paczkę.
            - Nie, dzięki, mam swoje – mruknął Radcliffe, sięgając do kieszeni. – Jak dla mnie, to jakaś totalna dziecinada. Żałosny żart, Felton. – Rzuca mu zażenowane spojrzenie i odpala papierosa.
            - Jezu, nie denerwuj się tak! – Tom podnosi ręce w ochronnym geście. – Nic się przecież nie stało.
            - Że co?! – niemal wykrzykuje Daniel, zatrzymując się w końcu przed małą kawiarenką. – No tak, bo dla ciebie rzucenie, niby przez przypadek, obietnicy, że pocałujemy się na wielkiej, światowej premierze, to tylko drobny, niewinny żarcik. Do cholery, Tom…

niedziela, 21 sierpnia 2011

To, czego pragniesz


Autor: Kuma
Beta: Amanda
Paring: Harry/Draco, Draco/Astoria
Rating: +12
Rodzaj: Miniaturowy Angst

To, czego pragniesz

I heard that you're settled down,
That you found a girl and you're married now,
I heard that your dreams came true,
Guess she gave you things I didn't give to you,
Old friend, why are you so shy?
It ain't like you to hold back or hide from the light.

I hate to turn up out of the blue uninvited,
But I couldn't stay away, I couldn't fight it,
I had hoped you'd see my face,
And that you'd be reminded that for me it isn't over...*



            Przepych. Srebrzyste girlandy i świece, zawisłe w powietrzu dzięki zaklęciom. Ogromny, śnieżnobiały namiot i gwieździste niebo ponad nim. Setki wytwornych gości ze sztucznymi uśmiechami i równie sztucznymi uprzejmościami. Kilka znajomych twarzy i oczy, które spoglądają na niego – z podziwem, zdziwieniem, urazą i niesmakiem. Ale mimo wszystko – nie mogą się od niego oderwać. Szepty, rozmowy, kiedy przechodzi obok nich. I wydaje mu się, że wszyscy wiedzą to, co tak bardzo zawsze starał się ukryć. To niemożliwe, żeby wiedzieli. Nikt nie wiedział i to nigdy nie powinno się zmienić. A mimo tego – nie może wyzbyć się tego wrażenia i ono paraliżuje go jeszcze bardziej, niż sam pobyt tutaj.
            - Potter, co ty tu, do cholery, robisz? – Czuje na ramieniu mocny uścisk palców wbijających mu się w skórę, a później mocne szarpnięcie.

niedziela, 31 lipca 2011

Wytrwać na krawędzi ziemi

Autor: Kuma 
Beta: Lasair
Paring: Drarry 
Rating: +15 czy coś
Ostrzeżenia: angst, dość dziwne i w ogóle pisane na potrzeby Nowego Nieziemsko Sprytnego Turnieju Drarrowego 




Wytrwać na krawędzi ziemi


Szedł przed siebie, coraz dalej i dalej.
Nie sądził, że kiedykolwiek zajdzie aż tutaj.
Nad samą krawędź ziemi.
Gdzieś niżej, w przepaści gęstniejącej od ciemności,
słyszał rozdzierający wrzask.
Starał się nie dopuścić do siebie myśli, że wykrzykiwane litery
układają się w jego imię.
Okaleczone i bolesne.

Nie sądził, że kiedykolwiek, postawiony przed pytaniem
„skoczyć czy nie skoczyć?”,
będzie się zastanawiał nad odpowiedzią.
Bo przecież kiedyś, kilka miesięcy temu, wiedziałby, co zrobić.
I nie musiałby się zastanawiać.
Krok na przód — „skok” — nie wchodził w grę.
Ale teraz…
Teraz było inaczej.

wtorek, 26 lipca 2011

*** [najpierw był chłód]

najpierw był chłód
i lekki blask
wspomnienie chwil
przymknięte oczy
blask mocniejszy
cieplejszy
twarz oświetlona
smagana wiatrem
złudzenie
- twoje usta na moim policzku
myśl
och, obłudna to myśl
to ty?

witam świt
słyszę tylko ciszę
i szept
skądś, z daleka
twój szept i moje imię

czuję, że wiatr ze mną igra

Bezsens pośród lipcowego świtu

Beta: ja sama
Żadnych paringów, ratingów, seksu, niczego


Bezsens pośród lipcowego świtu



            Lipiec w pełni. Nie całkowicie gorący jak być powinien, zważywszy, że jest samym sercem lata, ale zawsze. Godzina piąta nad ranem. Chłodne powietrze wsuwa się niepostrzeżenie do dusznego pokoju przez uchylone drzwi balkonowe. Słońce dawno już wzeszło. Ciemne niebo rozchodzi się, jakby oblane strumieniem wody, która oczyszcza je – rozmywa ostatnie strzępy szarości, granatu, ukazując czysty błękit, do tej pory schowany pod spodem. Cisza. Ulice są puste. O, jakiś zagubiony człowiek przechodzi przez środek skrzyżowania, nawet nie rozglądając się za ewentualnymi samochodami. Zupełnie bez sensu jest tak siedzieć, nie odczuwać zmęczenia, nie odczuwać potrzeby zrobienia niczego poza pisaniem.

niedziela, 10 kwietnia 2011

odpowiesz? (po-smoleńskie)

Dzień dobry
Nie odpowiadaj
Nie musisz
Ale
Chciałbym wiedzieć
Co u ciebie?
Czy wszystko w porządku?
Jak cię traktują
Tam
W niebie?

Odpowiedz!
Nie musisz
Ale zrób to!
Proszę

Nie
Nie odpowiesz

Lustra nie mówią




niedziela, 20 lutego 2011

Siostry [odkręcam kran...]




            Odkręcam kran.
            Teraz słyszę już tylko chlupot gorących kropli, rozbijających się o taflę wody.

wtorek, 1 lutego 2011

Szczoteczka do zębów





            Ile to już minęło czasu?
            Nie liczę. Dawno przestałam. Wskazówki przesuwają się, mijają się nawzajem – życie biegnie dalej, a ja całkowicie się na to zgadzam. Nie zatrzymuję go i nie błagam – jak kiedyś – żeby zawrócił i dał nam jeszcze choćby chwilę. Chociaż… nie sądzisz, że wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej? Gdybym nie popełniła moich błędów, gdybym wtedy była z tobą, przy tobie, i naszych czystych relacji nie zakłóciłyby żadne nieporozumienia?