sobota, 29 października 2011

Duch - Rozdział 14

Rozdział 14 – Niesprawiedliwość

            Harry zostawia Malfoya przy kuchennym stole. Nie zamieniając z nim ani słowa więcej, idzie do swojego pokoju, narzuca na siebie pierwsze lepsze ubrania, nie musząc już zastanawiać się nad ich wyborem przez kilkanaście minut, jak to musi robić, kiedy udaje Malfoya. Późnej staje przed kominkiem i wrzuca do niego proszek Fiuu, a gdy wchodzi w niebieskie płomienie, towarzyszy mu jedynie jego własny głos, mówiący „Nora”.

Duch - Rozdział 13

Rozdział 13 – Siedząc przy kuchennym stole

            Tost jest chrupiący, dość mocno przypieczony. Cienka warstwa masła wsiąka w chropowatą powierzchnię. Jak na końcówkę października, pogoda za oknem jest całkiem przyjemna. Harry siedzi w szlafroku przy kuchennym stole, z jedną nogą podwiniętą na siedzenie. Z bosymi stopami. Druga noga dynda beztrosko w powietrzu, obijając się co jakiś czas o krzesło. Harry nie spieszy się, nie zerka nerwowo na zegarek. Nie ma takiej potrzeby – nie dzisiaj. Bo dzisiaj… można by powiedzieć, że ma po prostu wolne. Nie – nie wolne od wszelkich myśli, choć i te stara się uporczywie od siebie odpychać, nie chcąc pozwolić, by cokolwiek zakłóciło ten spokojny poranek. Jest tak przyjemnie. Cicho i dobrze. Tak naprawdę nic z tego nie pasuje mu do odwiedzania grobów zmarłych. Zupełnie nic.

środa, 26 października 2011

Duch - Rozdział 12

Rozdział 12 – Oni

            Potter siedzi pod ścianą. Jest rozdygotany – bardziej niż wtedy, pierwszego dnia, kiedy Draco do niego przyszedł. Rozgląda się dookoła. Usiadł w takim miejscu, z którego widzi dosłownie wszystko. Każdy kąt, każdy róg, każdy zakamarek. Widzi zarówno wejście do pokoju i kawałek ciemnego korytarza, jak i cały salon i przejście do kuchni. Blask księżyca próbuje przebić się przez firany w kuchennych oknach i rzuca kwieciste cienie na kafelki.

Duch - Rozdział 11

Rozdział 11 – Martwy

            Harry ma wrażenie, że chłodny, październikowy wiatr, może przewrócić Narcyzę jednym podmuchem. Jest słaba. Idzie powoli obok niego, trzymając go pod ramię. W zasadzie – opiera na nim cały ciężar swojego kościstego ciała, stawiając kroki ostrożnie i niepewnie. Jest niższa od niego – od Draco. Może gdyby Harry był w swojej prawdziwej postaci, byliby równi wzrostem. Spod granatowej sukni z bufiastymi rękawami, wystają eleganckie buty na obcasach. Otula się płaszczem, zarzuconym na ramiona. Harry nie może uwierzyć, że idąc na grób własnego męża, musi być tak wystrojona, tak elegancka i perfekcyjna. Choć perfekcji ujmują jej srebrne kosmyki, opadające pojedynczo na czoło i zmarszczki w kącikach oczu, które zdążyły się pogłębić w ciągu ostatnich kilku dni. Malfoyowie nigdy nie byli normalną rodziną. I nigdy już nie będą mieli na to szansy. Zbyt dużo było w nich zawsze dumy, elegancji, zbyt dużo sztywnych zasad i rodzinnych tradycji. Za mało miejsca na ciepło.

sobota, 22 października 2011

Duch - Rozdział 10

Rozdział 10 – Gryfoński altruizm

            - Kto to był, Draco? – Narcyza zwraca ku niemu zamglone spojrzenie szarych oczu. Wydaje się nieobecna i jeszcze bardziej zmęczona niż była wczoraj. Wieczorem siedzieli razem jeszcze długo po zapadnięciu zmroku. Niebo było rozpogodzone, czyste i gwiaździste. Narcyza przyglądała się gwiazdom, co jakiś czas głośno je komentując, choć Harry odnosił wrażenie, że tak naprawdę nie do końca jest świadoma jego obecności obok i że bardziej mówi do siebie niż do kogoś.

środa, 19 października 2011

Duch - Rozdział 9

Rozdział 9 – Magiczne upojenie

Część 1
           
            Nie mają sobie nic do zaoferowania. Harry stracił magię – kiedyś, pół roku temu, na dziedzińcu Hogwartu, poświęcając wszystko, co miał, cały sens swojego życia, by ocalić tysiące innych, całkiem mu obcych istnień. Dla Harry’ego magia była wszystkim. Kiedy był mały i dowiedział się, że jest czarodziejem, jego świat, tonący do tej pory w szarości, nagle nabrał barw. Nie było dla niego nic ważniejszego od magii. Od magii i wszystkiego, co się z nią łączyło. Jego przyjaciół.

sobota, 15 października 2011

Duch - Rozdział 8

Rozdział 8 – Mortemtardus

            - Mam zacząć od momentu, w którym przyszedłem na świat, czy od razu przejść do przyjazdu do Hogwartu…?
            - Malfoy – warczy Harry, mnąc w dłoni ubrania Draco. – Przestań.
            - W takim razie uściślij, co chcesz wiedzieć – prycha, zakładając dłonie na piersi.
            - Posłuchaj – zaczyna Potter, zbierając w sobie wszelkie siły, by zachować spokój – dobrze wiesz, że to nie tak, że ja chcę to wiedzieć dla własnej przyjemności. Ja po prostu muszę to wiedzieć, rozumiesz?
            Malfoy przewraca oczami i wykonuje gest, jak gdyby opierał się o ścianę. Harry nie wie, czy to w ogóle możliwe, ale nie komentuje tego, wiedząc, że jeśli teraz rozproszy uwagę Malfoya, znowu będzie musiał ją długo zdobywać. Nie ma już siły. Już rozmowy z Narcyzą są przyjemniejsze i mniej męczące, niż samo przebywanie w towarzystwie Malfoya.

wtorek, 11 października 2011

Duch - Rozdział 7

Rozdział 7 – Martwy punkt

            Odprowadza Narcyzę do łóżka. Pozwala jej uwiesić się na swoim ramieniu. Czuje jej ciężar, ale przyjmuje go na siebie. Kobieta mówi, że musi się zdrzemnąć. Jest zziębnięta, więc Harry wzywa skrzata i każe mu przynieść grube koce. Pomaga jej zdjąć szatę. Ona protestuje stanowczo, nie chcąc mu na to pozwolić. Bo to zupełnie tak, jakby przyznała się do tego, że jest po prostu słaba. Że jest tak zniedołężniała, że nie może sama się rozebrać. Ale Harry wie, co powiedzieć. I mówi jej, że nie ma tak nawet myśleć. Że to normalne, że czuje się osłabiona, bo na dworze jest zimno. Że on sam nie najlepiej się czuje i zaraz pójdzie położyć się do siebie. Nie wie, czy mu wierzy. Wątpi. Ale obydwoje przyjmują, że należy oszukiwać się nawzajem, że wierzy się w podobne bzdury. Że prawda nie może zostać wypowiedziana. Ciało Narcyzy jest chudsze, niż można było się tego spodziewać. Pod białą, sięgającą kostek koszulą nocną, nakreślone są wąskie ramiona i szczupła talia. Narcyza kładzie się do łóżka i niemal zatapia się w miękkiej pościeli. Pani Malfoy wydaje się krucha i wątła pośród tego wszystkiego. Harry nakrywa ją kołdrą i przyniesionym przez skrzata grubym kocem. Wyplątuje z jej jasnych włosów spinkę. Jest mu tak niesamowicie łatwo to robić, kiedy wie, że nie jest sobą. Świadomość, że jest się kimś innym, w cudzym ciele, z cudzą tożsamością – pozwala udawać, grać i robić wiele rzeczy, na które inaczej nie można byłoby sobie pozwolić.

Duch - Rozdział 6

Rozdział 6 – Śniadanie

            Obserwuje ją, jak powoli podnosi się z łóżka. Jak powoli opuszcza stopy na podłogę. Rozprostowuje się i z zamyśleniem wpatruje w okno. Jest taka krucha, delikatna. Jest jak te zeschłe liście, którym potrzeba zaledwie lekkiego podmuchu wiatru, by opadły na ziemię. Stawia ostrożne kroki, poruszając się zatrważająco wolno. Gdyby tylko mógł podejść do niej, chwycić pod ramię albo w chudej talii i pomóc jej. Tak po prostu. Ale nie może – jedyne, co mu pozostało, to oglądanie jej z daleka. Pozwalanie, by obdarowywała swoim uczuciem obcego jej człowieka, udającego Draco. Kocha w swojej matce to, że jest przy nim zupełnie inna, niż przy wszystkich obcych. Że kiedy są sami – kiedy bywali sami, gdy jeszcze żył – potrafi się śmiać, mówić z czułością i nie boi się swoich uczuć. Swoich prawdziwych, naturalnych, matczynych uczuć. Kocha to, że jej chłodna natura chowa się gdzieś w zakamarkach jej duszy i wydostaje się z niej dopiero wtedy, gdy pojawia się ktoś obcy. Ktoś, kto nie jest Draco.

sobota, 8 października 2011

Duch - Rozdział 5

Rozdział 5 –Więźniowie własnych myśli

            Dom nie wydaje mu się bezpieczny. Zbyt spokojny, zbyt cichy – zbyt pusty. Pospiesznie zapala wszystkie światła – lampy na suficie, szafkach, stolikach nocnych; w kuchni, na korytarzach, schodach, w sypialni… Wszędzie. Ale nawet teraz nic nie wydaje się lepsze. Zauważa, że drżą mu ręce. Nie potrafi tego zatrzymać i tylko wpatruje się w nie swoje, długie palce, trzęsące się, jakby miał gorączkę. Ale myślenie o drżących dłoniach wydaje mu się lepsze, niż myślenie o tym wszystkim, co się dzisiaj stało.

Duch - Rozdział 4

Rozdział 4 – Pierwsza przemiana

            W ciszy obserwuje Pottera, wchodzącego do domu. Koszulka przykleja mu się do pleców. Z włosów skapują krople deszczu. Deszczu i potu. Na policzkach widać jeszcze ślady łez. Jego spojrzenie, jak i cała twarz, jest puste i beznamiętne. Zupełnie martwe. Bez wyrazu. Powinien dać mu odpocząć. Powinien zapytać jeszcze, czy wszystko z nim w porządku, ale… ale przecież to takie banalne. Przecież dobrze wie, nie jest w porządku. Nie może być w porządku. Nie po czymś takim. Więc Draco nie odzywa się, tylko bez słowa podaje mu fiolkę z eliksirem wielosokowym, którego ma mnóstwo w piwnicy. Dokładnie widzi ten ruch – ten ostrożny ruch, jaki robi Potter, wyciągając ku niemu dłoń. Byle tylko nie dotknąć Malfoya. Byle tylko go nie dotknąć. Draco odsuwa się z urazą. Czeka, aż Potter to zauważy i spojrzy na niego, ale on tego nie robi. I chyba nie zamierza. Równie ostrożnie wyciąga z kieszeni kępkę jasnych włosów.

środa, 5 października 2011

Duch - Rozdział 3

Rozdział 3 – Zwłoki

Na popielatych ścianach nie wisi ani jeden portret rodu Malfoyów. Żadnych znajomych ani też nieznajomych twarzy. Brak długich, platynowych włosów Lucjusza. Czy ojciec odszedł z tego świata, nigdy nie wybaczając synowi zmiany stron? Ta myśl wydaje mu się zbyt tragiczna, by była prawdziwa. Doskonale wie, jak ważnym było dla Draco uznanie ojca. Patrzy na przezroczyste plecy chłopaka, sunącego w powietrzu tuż przed nim. Jak wiele jest rzeczy, których nie wie o Draco Malfoyu? O wszystkich Malfoyach? Jak wiele z tego, co już wie, jest jedynie urojeniami, stereotypami i plotkami, przekazywanymi od jednej osoby do drugiej, zupełnie niezgodnymi z prawdą?

sobota, 1 października 2011

Duch - Rozdział 2

Rozdział 2 – Prośba

- Potter, nie bój się – odzywa się ponownie z lekkim zniecierpliwieniem, lecz starając się, żeby jego głos zabrzmiał jak najspokojniej.
- Zos… zostań! Nie zbliżaj się! Nie! – Potter wymachuje rękami, jakby próbując się przed nim ochronić. – To… to niemożliwe… nie. Ty nie istniejesz… Malfoy żyje… duchy… duchy nie… ich nie ma… nie chcę. Zostaw mnie! Nie zbliżaj się! – Słowa są potokiem. Rwącym potokiem.
Spada z szafki, wprost na roztrzaskaną szklankę. Krzyczy z bólu, kiedy kawałki szkła wbijają się w jego stopę. Ślady, które za sobą zostawia, są czerwone. Wszędzie jest krew i rozlana herbata. Potter odczołguje się w głąb kuchni, zasłaniając się dłońmi. Kuli się, kuli się w sobie, a z jego gardła wydobywa się szloch.

Duch - Rozdział 1

A oto i „Duch”!

Od razu uprzedzam, że jeżeli szukacie tekstu, w którym seks będzie wylewał się z przeglądarki internetowej już w pierwszych zdaniach… to, niestety (lub stety) „Duch” taki nie jest. Choć, co prawda, umieszczam go w tym dziale i jak najbardziej jest to dla niego dział odpowiedni, to jednak, jak to u mnie bywa, relacja yaoistyczna xd będzie rozbudowywana i dawkowana w odpowiednich, dość stonowanych – przynajmniej na początku – porcjach.

Chciałabym najpierw powiedzieć jeszcze kilka słów: 
Heidi, dziękuję Ci bardzo za zwenienie i pomoc w rozwinięciu tego pomysłu. Myślę, że bez tamtej rozmowy „Duch” w ogóle by nie powstał. Ave!
Altair Black, dziękuję Ci za dogłębną betę i godziny spędzone nad tym tekstem! Ave2 xd!
Haydi… no na Ciebie brak słów po prostu. Po prostu dziękuję!
To tyle xd W dodatkowych informacjach znajdziecie wszelkie niezbędne Wam informacje.
Wstawiam od razu dwa rozdziały, bo po jednym nie da się tego nawet skomentować. ; )
Będę publikować dwa razy w tygodniu. Prawdopodobnie w piątki w nocy/soboty rano oraz w środy/czwartki.

oOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOo


Autor: Kuma (przy współpracy z Haydi)
Beta: Altair Black, Haydi, ja sama
Paring: Draco Malfoy/Harry Potter (i inne – ogarniecie w trakcie tekstu)
Rating: +18 (ale nie od samego początku)
Gatunek: angst, powojenny
Ostrzeżenia:
- drastyczne sceny, może nieco obrzydliwe
- pewna niezgodność z kanonem, ale nie pod względem charakteru bohaterów (mam nadzieję)
Dodatkowe informacje:
- Przyjęłam, że duchy mogą dotykać/przenosić/trzymać pewne przedmioty, ale tylko wtedy, kiedy same tego chcą. W innych wypadkach np. przenikają przez nie albo przez ściany. Wytłumaczyłam sobie to w ten sposób: w realnym świecie mówi się o tym, że duch zrzucił z półki talerz. W jaki sposób, skoro, rzekomo, nie może niczego dotykać, bo jest niematerialny? Przyjęłam, że to zależy od jego woli – chce – dotyka; nie chce – przenika.
- Przyjęłam również, że duchy nie mogą trzymać ani używać różdżek.
- Przyjęłam także, że duchy nie są przywiązane ściśle do jednego miejsca i mogą pojawiać się w innych za pomocą a’la teleportacji (uwarunkowane, np. tym, że podczas, bodajże, urodzin Prawie Bezgłowego Nicka zleciały się do Hogwartu duchy z różnych miejsc)