sobota, 23 stycznia 2010

Czyściec - Fragment 14


Dopiero teraz zauważasz, że powoli ogarniają cię coraz większe ciemności. Są gęste i jednocześnie kojące, jakby chciały ci pomóc, uchronić i odciąć od tego przerażającego świata. Pomimo tego, że niebo ma odcień ciemnego granatu, ziemia i wszystko, co cię otacza nadal pozostaje jasne, jakby oświetlone przez niewidoczne latarnie. Rozglądasz się i nie widzisz jednak ani jednej lampy, ani innego źródła tego niesamowitego światła. Choć na niebie nie migocze żadna gwiazda i nie rozświetla go srebrzysty blask księżyca, ty odnajdujesz w nim dziwne, niezrozumiałe ukojenie. Ten widok zapiera ci dech w piersiach i przez dłuższą chwilę przyglądasz mu się z zachwytem, zastanawiając się, czy to wszystko oznacza, że z każdą minutą będzie się robiło coraz ciemniejsze i ciemniejsze, aż w końcu okryje ten ponury świat? Czy później znowu się rozjaśni i nastanie ranek, a niebo będzie miało bladą, niewyraźną barwę, jakby dopiero się obudziło i przyzwyczajało się, zaspane, do światła? Kiedy w głowie pojawia ci się pytanie, co widzi Cho, jakiego koloru jest jej niebo, twoje myśli błyskawicznie powracają do sprawy, która tak cię dręczyła.

środa, 13 stycznia 2010

Czyściec - Fragment 13


Podczas gdy Cho rozmawia z jakimiś dwoma rozmazanymi postaciami, ty siedzisz na trawie i wpatrujesz się z zachwytem w jej delikatny zielonkawy kolor; cały czas przesuwasz ręką po jej źdźbłach, a czasem zrywasz kilka z nich – zupełnie bezcelowo, od niechcenia, by po chwili zrzucić je z powrotem na ziemię.
Czujesz, że ktoś cię obserwuje i gdy podnosisz wzrok, dostrzegasz niewyraźną osobę, która stoi nieruchomo obok dwójki wesoło konwersujących ze sobą ludzi. Znajdujesz się na tyle blisko nich, żeby usłyszeć ich słowa, jednak ta niewyraźna osoba, która cię obserwuje, wcale się nie odzywa. Czekasz dłuższą chwilę, aż w końcu coś powie, jednak ona wciąż uparcie milczy - jej towarzyszom chyba to nie przeszkadza ani nie są tym zdziwieni, bo dalej z ożywieniem dyskutują.

piątek, 1 stycznia 2010

Czyściec - Fragment 12


Idziecie powoli, niespiesznie, przyglądając się głębokiej barwie nieba, rozpościerającego się nad waszymi głowami. Milczycie, ale ta cisza wcale nie jest krępująca i nieprzyjemna, tylko taka, jaka może zapaść między dwoma rozumiejącymi się ludźmi. Idąc tak obok Malfoya zastanawiasz się nad tym, jak szybko się do siebie przekonaliście i jak łatwo jest wam być razem i jak dziwne jest to wszystko. Kierujesz się w stronę swojego domu, a kiedy zauważasz na progu Cho, uśmiechasz się do niej szeroko, choć kątem oka obserwujesz uważnie reakcję Draco. Twarz chłopaka znowu jest bez wyrazu, kamienna i pozbawiona wszelkich emocji; w kącikach jego oczu czai się coś na wzór strachu albo niepewności. Masz ochotę ścisnąć jego ramię, dać mu otuchy i pokazać, że jesteś obok, ale nie wydaje ci się, by Malfoy był z tego zadowolony. Przypominasz sobie, jak ty zareagowałeś, gdy tamten nieznajomy okazał ci taki gest, kiedy Kate rzuciła się na ciebie.