Rozdział 41 – Chwila
w raju
Przez pierwsze przebłyski sennej
świadomości zauważa, że słońce świeci tego ranka wyjątkowo mocno. Głaszcze jego
zamknięte powieki, otula policzki; jest mu przytulnie ciepło. Następne migawki
– wspomnienie rozmowy z wczorajszego wieczoru, słowa Draco i kolejną falę
ciepła, tym razem przepływającą przez jego wnętrze. Uśmiecha się mimo woli.
- Co się tak cieszysz, Potter? –
słyszy zacięty głos Malfoya gdzieś obok swojej głowy.
Postać Draco jest prawie niewidoczna
przez rażące światło słoneczne, ale można dostrzec jego zazwyczaj ostre rysy,
teraz wygładzone lekkim wykrzywieniem kącików ust, uniesieniem brwi w
oczekującym geście. Tego zimowego poranka jest mu tak błogo, że Harry ma już
prawie na końcu języka jasną i wyraźną odpowiedź, ale ostatecznie jej nie
wypowiada, tylko przeciąga się ostentacyjnie, nie zapominając przy tym
przeraźliwie ziewnąć. Draco krzywi się na widok jego zachowania, prycha nawet
pod nosem, ale nie jest to w żaden sposób zabarwione złośliwością.