Rozdział 34 – Świat pogrążony w spokoju
Chce uciec. Chce uciec jak najdalej od Draco… od Malfoy Manor… od martwego, zwiotczałego ciała Narcyzy, leżącego bezwładnie na podłodze w jej przytulnej, jasnej sypialni. Mógłby uciekać choćby na koniec świata, jeśli tylko by to pomogło, gdyby tylko mógł się od tego wszystkiego uwolnić…
Wie również jednak, że na jedno słowo Draco – jedno „Harry”, „Potter, „wróć”, „potrzebuję cię”, „przyjdź”, cokolwiek – wróciłby natychmiast. Nawet z drugiego końca świata. Odwróciłby się i pobiegł przed siebie, prosto do bramy rezydencji Malfoyów, do ciasnego korytarza, z którego obserwował go Draco, kiedy Harry wykopywał jego zwłoki; prosto do komnaty Narcyzy, ale też dalej, do biblioteki, w której spędzał z Draco godziny na milczeniu i sprzeczkach, zwykłych rozmowach; do biblioteki, w której Draco dotknął go po raz ostatni, w której Harry definitywnie wszystko zakończył… Pobiegłby na górę, do sypialni Malfoya, która stała się także jego własną; i wszedłby do łazienki, w której Malfoy podglądał go, gdy Harry się kąpał… Ale później, z największą ochotą i ulgą, padłby na miękki materac łóżka i pozwoliłby kołdrze otulić się swoimi ciepłymi ramionami.