środa, 18 stycznia 2012

Duch - Rozdział 34

Rozdział 34 – Świat pogrążony w spokoju

            Chce uciec. Chce uciec jak najdalej od Draco… od Malfoy Manor… od martwego, zwiotczałego ciała Narcyzy, leżącego bezwładnie na podłodze w jej przytulnej, jasnej sypialni. Mógłby uciekać choćby na koniec świata, jeśli tylko by to pomogło, gdyby tylko mógł się od tego wszystkiego uwolnić…
            Wie również jednak, że na jedno słowo Draco – jedno „Harry”, „Potter, „wróć”, „potrzebuję cię”, „przyjdź”, cokolwiek – wróciłby natychmiast. Nawet z drugiego końca świata. Odwróciłby się i pobiegł przed siebie, prosto do bramy rezydencji Malfoyów, do ciasnego korytarza, z którego obserwował go Draco, kiedy Harry wykopywał jego zwłoki; prosto do komnaty Narcyzy, ale też dalej, do biblioteki, w której spędzał z Draco godziny na milczeniu i sprzeczkach, zwykłych rozmowach; do biblioteki, w której Draco dotknął go po raz ostatni, w której Harry definitywnie wszystko zakończył… Pobiegłby na górę, do sypialni Malfoya, która stała się także jego własną; i wszedłby do łazienki, w której Malfoy podglądał go, gdy Harry się kąpał… Ale później, z największą ochotą i ulgą, padłby na miękki materac łóżka i pozwoliłby kołdrze otulić się swoimi ciepłymi ramionami.

czwartek, 12 stycznia 2012

Duch - Rozdział 33

Rozdział 33 – Ciche dni

            Mijają się po raz pierwszy od pięciu dni, na parterze, tuż przy wejściu do sypialni Narcyzy. Harry niemal wzdryga się na widok Draco, za to na twarzy tego drugiego nie widać żadnych emocji, żadnej zmiany. I Harry karci się w duchu za swoją reakcję, a Draco czuje do niego obrzydzenie i pogardę za tak bezczelne okazywanie uczuć, za pozwalanie im na wypłynięcie na jego własną twarz. Nie komentuje tego jednak i już po chwili, całkowicie go ignorując, mija go i odchodzi, przenikając przez jedną ze ścian.
            Gdyby nagle mieli się skonfrontować, co by sobie zarzucili? Jakie słowa wypowiedzieliby jako pierwsze? Jakie padłyby zarzuty?

sobota, 7 stycznia 2012

Duch - Rozdział 32

Rozdział 32 – Zaufanie

            Nie odzywają się do siebie. To dopiero drugi dzień – a może już? – ale Harry czuje, jakby minęły tygodnie. Draco czuje to samo. Robią wszystko, żeby nie spotkać się na którymś z korytarzy. Niepisanym prawem sypialnia nagle zaczyna należeć tylko do Harry’ego, a biblioteka staje się własnością Draco. I jedynie komnata Narcyzy pozostaje tą groźną, niepewną strefą, w której mogą na siebie wpaść. Metaforycznie… lub też nie. W zasadzie sami nie są pewni, czy ta „zdrada” była istotnym powodem ich zerwania kontaktów. Przecież Harry nie należy do Draco, Draco nie należy do Harry’ego – dzielą ze sobą świat, nic więcej. Ale ponownie – czy to jest „tylko” czy też jednak „aż”? Harry rozerwał tę cienką otoczkę rozciągniętą nad Malfoy Manor, otaczającą ich mikrokosmos, mieszczący jedynie Pottera i Malfoya oraz jego matkę. Na siłę wciągnął kogoś jeszcze albo może raczej wyszedł na zewnątrz – bez pozwolenia. Nie, nie potrzebował pisemnej zgody – potrzebował tylko czystego sumienia i pewności, że to, co robi, jest poprawne. Ale on wiedział, że nie było, a teraz, kiedy jest już po wszystkim, nie ma odwrotu. Zniszczył coś, co tak mozolnie próbowali zbudować. Teraz dopiero widzi z całą jasnością, ile trudu włożyli obaj w tę dziwną koegzystencję.

środa, 4 stycznia 2012

Duch - Rozdział 31

Rozdział 31 – Ucieczka

            Malfoy wcale nie miał obowiązku czekać na niego przy kominku. Nie, jego nieobecność jest całkowicie zrozumiała – szczególnie po ich ostatniej kłótni. To wcale nie oznacza, że on już wie… Nie. Bo niby skąd miałby wiedzieć? Podąża za Harrym – krok w krok? Poszedł za nim do Weasleyów i… i widział… to wszystko? Harry aż zaciska pięści na samą myśl o tym, co stało się przed kilkudziesięcioma zaledwie minutami. Niemożliwym było dla niego powstrzymać się. Wie, że to było mu potrzebne – dotyk drugiego, żywego, ludzkiego ciała. Ciepłego i namacalnego. Poczucie przynależności do kogoś, czyjejś miłości. Ale czy nie czuł podobnych emocji już wcześniej? W ostatnich tygodniach, przebywając tutaj, w Malfoy Manor? Spędzając godziny z Narcyzą, czytając jej, rozmawiając z nią, udając jej syna? I nieważne, że ona brała go za kogoś innego. Że kochała kogoś innego. Nie odwzajemniał jej uczucia, nie, ale przyzwyczaił się do jej obecności, bliskości; do jej matczynego zachowania. Cierpiał, widząc jej cierpienie, i bał się o jej zdrowie; myślał z lękiem o nadchodzącej śmierci Narcyzy. Nie stała się dla niego matką, ale wciąż – kimś ważnym, kogo nie chciałby tracić.