Rozdział 45 – To,
co minęło
Harry budzi się w nocy co jakiś czas.
Czasem całym jego ciałem wstrząsa jakiś gwałtowny dreszcz, a jego oczy jeszcze
przez dłuższą chwilę pozostają szeroko otwarte, choć nadal zamglone snem. Innym
razem Draco, wpatrzony bezwiednie przed siebie – czyli w twarz Harry’ego –
uświadamia sobie nagle, że ten od dłuższej chwili mu się przygląda. Z
całkowitym spokojem, jakby żadna myśl nie zaprzątała jego głowy. Może nawet
jakby wciąż spał, tyle że z otwartymi oczyma. Często jednak Harry mówi przez
sen i zazwyczaj nie są to rzeczy normalne; o ile imię Malfoya można jeszcze do
nich zaliczyć, o tyle wzywanie smoków, błagalne przeprosiny i krzyki już nie.
Wydaje się to aż nieprawdopodobne, by tak wiele mogło się śnić jednej nocy, ale
z Harrym nigdy nic nie jest zwyczajne i Draco już chyba zdążył się do tego
przyzwyczaić. Czuje ulgę, kiedy słońce jest już wysoko nad horyzontem i Harry w
końcu się budzi. Najpierw przeciąga się nieznacznie, nieco skrępowany
bliskością Draco, tym bardziej, że pod kołdrą nadal jest nagi; później podnosi
się i opiera o zagłówek łóżka. Jego twarz jest rześka, a spojrzenie jasne,
pozbawione strachu z poprzednich nocy i dni.