Rozdział 40 – W
zagajniku
W zasadzie nigdy nie myślał o tym w
ten sposób. Albo może myślał – kiedyś, raz lub dwa – ale zawsze odrzucał od
siebie tę myśl, chował w najgłębszych, najciemniejszych zakamarkach
świadomości, obawiając się, że może być zbyt prawdziwa i kiedy już raz ją do
siebie dopuści, więcej nie będzie mógł przejść obok niej obojętnie. Siedzi w
fotelu swojej matki, patrząc na spokojną twarz Harry’ego siedzącego w swoim
fotelu, na jego lekko drgające powieki i pięść zaciśniętą pod policzkiem.
Zasnął niedługo po kolacji, w zasadzie Draco nawet nie ma pojęcia, w którym
momencie. Wygląda zbyt spokojnie i zbyt
niewinnie jak na kogoś, kto „przeszedł zbyt wiele”. Oczywiście, zawsze zdawał sobie sprawę z
tego, że Harry był w ciężkim stanie, kiedy Draco nagle zrzucił na jego barki
swój problem z Narcyzą. Wiedział, że to nie było do końca sprawiedliwe… Tak
naprawdę było to ze strony Draco wielkim chamstwem, ale dopiero teraz ogrom
tego wszystkiego nagle do niego dotarł. Ale Draco nie żałuje. Nie żałował
wtedy, gdy Harry po raz pierwszy wszedł do Malfoy Manor, kiedy spędzał z nim
dnie w bibliotece, kiedy spędzili ze sobą pierwszą noc, kiedy widział, jak
Harry przywiązuje się do Narcyzy, choćby nie wiadomo, jak krzywdzące było to
dla samego Malfoya. I nie żałuje też teraz, kiedy siedzi naprzeciwko śpiącego
Harry’ego i nawet teraz, z odległości co najmniej metra czuje, jak resztki
życia, których ten zamierza się pozbyć, pulsują w jego ciele, przepływają przez
jego żyły. Niczego nie żałuje i będzie starał się utrzymać Harry’ego przy życiu
tak długo, jak tylko się da.