piątek, 14 września 2012

Duch - Rozdział 48


Przedstawiam wszystkim ostatni rozdział "Ducha"! Bardzo dziękuję Lasair za rzetelną betę oraz wszystkim czytelnikom i komentatorom, którzy wspierali mnie bardzo w pisaniu tego - niezwykle trudnego zresztą - tekstu (trudnego nie tylko ze względu na treść, ale też, a może przede wszystkim, na długość i czas, jaki mi zajęło pisanie go). Miłego czytania! 


Rozdział 48 – Odwrócone role

            Słuchanie Harry’ego płaczącego i wrzeszczącego w poduszkę i nie reagowanie na to w żaden sposób, przypomina Draco słuchanie jego krzyku, rozchodzącego się po Malfoy Manor kilka dni temu, ciemną nocą, kiedy ten był o krok od śmierci. Tym razem jednak Draco naprawdę nie zamierza nic robić. Stoi w swojej sypialni, obserwując w ciszy ostatnie jasne chmury rozciągające się tuż nad linią horyzontu. Słońce dawno już zaszło, granat nocy rozlewa się po niebie, ciemność powoli pochłania świat. Ich świat.

środa, 12 września 2012

Duch - Rozdział 47


Rozdział 47 – I będziemy wolni


            Draco nasłuchuje, jak szybkie kroki Harry’ego oddalają się, najpierw przemierzając długi korytarz, a później ginąc gdzieś w salonie. Słyszy, jak ten mówi głośno: „Dom Godryka” i płomienie pochłaniają z hukiem jego ciało. I znowu do Draco wraca dziwne uczucie pustki, tym razem jednak wyjątkowo słabe, ledwo przebijające się przez otoczkę, którą zdążyli wspólnie zbudować. Ma wrażenie, jakby spłynęło na niego to emanujące z Pottera szczęście; nareszcie ukoiło nerwy Draco, tak bardzo napięte od czasu wypadku pod prysznicem. Czuje także, nie… po prostu wie, że coś się zmieniło – nie tylko między nimi, ale wokół nich – i że tym razem jest to poważna i trwała zmiana. Nie ma jeszcze pojęcia, jak teraz będzie wyglądało ich życie, ale czuje, że będzie zupełnie inne.  Od dawna na to czekał. Draco nawet nie zamierza zaprzeczać temu, że potrzeba widoku szczęśliwego Pottera była jak najbardziej egoistyczna. Zawsze denerwowała go myśl, że Harry, posiadający to, za czym tak bardzo tęskni Malfoy, czego pragnie najbardziej na świecie, chce się tego pozbyć, że nie potrafi tego docenić. Ciepła swojego ciała, gorąca krwi płynącej w żyłach, odgłosu bijącego serca – życia samego w sobie. Uśmiecha się do siebie. Kominek w salonie znowu wybucha ogniem, Harry wychodzi z niego i Draco znowu słyszy jego kroki gdzieś na korytarzu, później stają się coraz cichsze, kiedy Potter wchodzi do kuchni, prawdopodobnie żeby odłożyć jedzenie; przez dłuższą chwilę Malfoy wytęża słuch, a cisza niemal świszczy mu w uszach. Po minucie kroki Harry’ego rozlegają się na korytarzu, a sekundę później staje w progu komnaty.

wtorek, 4 września 2012

Duch - Rozdział 46


Rozdział 46 –  Boleśnie przeciągając

            Przekręca się na drugi bok. Poprzedniego wieczora do późna rozmawiali z Draco o Hogwarcie, nauczycielach i lekcjach; niczym starzy dobrzy znajomi wymieniali się poglądami na temat sposobów nauczania poszczególnych profesorów i poziomie nudności niektórych zajęć. Draco z uporem bronił Snape’a, pozostając nieugiętym i wiernym, nawet jeśli Harry dwoił się i troił, szukając kolejnych argumentów na jego niekompetencję. Obaj byli zgodni co do tragiczności Quirella i Lockharta oraz Umbridge, przy czym Harry nie zapomniał napomknąć o tym, że to właśnie nie kto inny, ale Draco wstąpił do Brygady Inkwizycyjnej na piątym roku, ale ten zbył to wzruszeniem ramionami i prychnięciem. Malfoy nie cierpiał Moody’ego, tłumacząc się, że był zbyt szalony i  niezorganizowany, ale Harry uznał, że ten po prostu się go bał. Zgadzali się odnośnie Lupina, choć Draco przyznał to z niemałymi oporami, że był najlepszym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. No, oczywiście pomijając ukochanego przez Malfoya Snape’a.

środa, 22 sierpnia 2012

Duch - Rozdział 45


Rozdział 45 – To, co minęło
           
Harry budzi się w nocy co jakiś czas. Czasem całym jego ciałem wstrząsa jakiś gwałtowny dreszcz, a jego oczy jeszcze przez dłuższą chwilę pozostają szeroko otwarte, choć nadal zamglone snem. Innym razem Draco, wpatrzony bezwiednie przed siebie – czyli w twarz Harry’ego – uświadamia sobie nagle, że ten od dłuższej chwili mu się przygląda. Z całkowitym spokojem, jakby żadna myśl nie zaprzątała jego głowy. Może nawet jakby wciąż spał, tyle że z otwartymi oczyma. Często jednak Harry mówi przez sen i zazwyczaj nie są to rzeczy normalne; o ile imię Malfoya można jeszcze do nich zaliczyć, o tyle wzywanie smoków, błagalne przeprosiny i krzyki już nie. Wydaje się to aż nieprawdopodobne, by tak wiele mogło się śnić jednej nocy, ale z Harrym nigdy nic nie jest zwyczajne i Draco już chyba zdążył się do tego przyzwyczaić. Czuje ulgę, kiedy słońce jest już wysoko nad horyzontem i Harry w końcu się budzi. Najpierw przeciąga się nieznacznie, nieco skrępowany bliskością Draco, tym bardziej, że pod kołdrą nadal jest nagi; później podnosi się i opiera o zagłówek łóżka. Jego twarz jest rześka, a spojrzenie jasne, pozbawione strachu z poprzednich nocy i dni.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Duch - Rozdział 44


Rozdział 44 – Na granicy

           
            Następnego dnia Harry przenosi się z powrotem do sypialni Narcyzy. Draco czuje się dziwnie, znowu przebywając z nim w tym miejscu, tym bardziej że ta mroczna atmosfera, która zdawała się powoli rozwiewać po śmierci kobiety, teraz wróciła. Wydaje mu się jednak, że jest jeszcze bardziej przerażająca. Nie wiąże go z Harrym nic szczególnego, nic poważniejszego niż jego własna więź z matką; ale fakt, że Harry, przecież zdrowy i młody, ciągnie za sobą złą aurę. Jest okropny. To nie powinno tak wyglądać. To właśnie Harry był zawsze tym, który zawsze daje sobie ze wszystkim radę; przecież Draco nie wybrałby go, gdyby nie był pewny, że Harry to wszystko udźwignie.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Duch - Rozdział 43


Rozdział 43 – Nie pozwól mi odejść


            Cały następny dzień z nieba sypią się nieustannie salwy śniegu, zasypując kolejnymi warstwami ogród w Malfoy Manor. Wszystko dookoła, jak okiem sięgnąć, staje się białe i czyste. Bielejące kształty drzew wyłaniają się spod puchowej pokrywy, wiatr próbuje strząsnąć ją z gałęzi, ale śnieg jest nieugięty, trzyma się wszystkiego z całej siły, nie chcąc puścić. Draco stoi przy oknie, a wrażenie, jakoby zostawali zasypywani przez ten śnieg, odcięci od wszystkiego, napawa go obawą. W zasadzie to nic nowego, prawda? Przecież już od dawna zdawali sobie sprawę, że tam, na zewnątrz, nie ma już nic. Że nie ma nic poza nimi. Ale teraz, kiedy ich spostrzeżenie zostaje przypieczętowane przez naturę, wydaje się to jeszcze prawdziwsze, ostateczne. Harry porusza się na łóżku, a okłady zsuwają mu się z ramienia. Powoli mruga i otwiera oczy, rozglądając się nieprzytomnie dookoła. Draco momentalnie pojawia się tuż przy nim. Harry syczy z bólu, kiedy przekręca się na plecy.

piątek, 3 sierpnia 2012

Duch - Rozdział 42


Rozdział 42 – Anioł stróż

            To miało się już skończyć. Tutaj miał być bezpieczny. Bez duchów, bez zjaw, bez… nich. Sen miesza się z jawą; pokój Draco wydaje się taki prawdziwy, namacalny, ale… przecież to może być tylko oszustwo. A jeśli nie? Chcą go gdzieś zwabić, omamić, żeby nie potrafił odróżnić rzeczywistości od wyobrażeń. Nie, nie uda im się. Nie da im się. Jest silny, już sobie z tym poradził. Z nimi. Tutaj jest bezpieczny. Słyszy przeraźliwe wycie… nie, ryk. Ryk albo wrzask. Nie wie, skąd dochodzi. Leży w łóżku w sypialni Draco, nakryty kołdrą po same oczy. Pot leje się z niego strumieniami. Ryk staje się coraz głośniejszy. Nie brzmi jak ludzki odgłos.

piątek, 8 czerwca 2012

Duch - Rozdział 41


Rozdział 41 – Chwila w raju


            Przez pierwsze przebłyski sennej świadomości zauważa, że słońce świeci tego ranka wyjątkowo mocno. Głaszcze jego zamknięte powieki, otula policzki; jest mu przytulnie ciepło. Następne migawki – wspomnienie rozmowy z wczorajszego wieczoru, słowa Draco i kolejną falę ciepła, tym razem przepływającą przez jego wnętrze. Uśmiecha się mimo woli.
            - Co się tak cieszysz, Potter? – słyszy zacięty głos Malfoya gdzieś obok swojej głowy.
            Postać Draco jest prawie niewidoczna przez rażące światło słoneczne, ale można dostrzec jego zazwyczaj ostre rysy, teraz wygładzone lekkim wykrzywieniem kącików ust, uniesieniem brwi w oczekującym geście. Tego zimowego poranka jest mu tak błogo, że Harry ma już prawie na końcu języka jasną i wyraźną odpowiedź, ale ostatecznie jej nie wypowiada, tylko przeciąga się ostentacyjnie, nie zapominając przy tym przeraźliwie ziewnąć. Draco krzywi się na widok jego zachowania, prycha nawet pod nosem, ale nie jest to w żaden sposób zabarwione złośliwością.

czwartek, 3 maja 2012

Duch - Rozdział 40


Rozdział 40 – W zagajniku

            W zasadzie nigdy nie myślał o tym w ten sposób. Albo może myślał – kiedyś, raz lub dwa – ale zawsze odrzucał od siebie tę myśl, chował w najgłębszych, najciemniejszych zakamarkach świadomości, obawiając się, że może być zbyt prawdziwa i kiedy już raz ją do siebie dopuści, więcej nie będzie mógł przejść obok niej obojętnie. Siedzi w fotelu swojej matki, patrząc na spokojną twarz Harry’ego siedzącego w swoim fotelu, na jego lekko drgające powieki i pięść zaciśniętą pod policzkiem. Zasnął niedługo po kolacji, w zasadzie Draco nawet nie ma pojęcia, w którym momencie.  Wygląda zbyt spokojnie i zbyt niewinnie jak na kogoś, kto „przeszedł zbyt wiele”.  Oczywiście, zawsze zdawał sobie sprawę z tego, że Harry był w ciężkim stanie, kiedy Draco nagle zrzucił na jego barki swój problem z Narcyzą. Wiedział, że to nie było do końca sprawiedliwe… Tak naprawdę było to ze strony Draco wielkim chamstwem, ale dopiero teraz ogrom tego wszystkiego nagle do niego dotarł. Ale Draco nie żałuje. Nie żałował wtedy, gdy Harry po raz pierwszy wszedł do Malfoy Manor, kiedy spędzał z nim dnie w bibliotece, kiedy spędzili ze sobą pierwszą noc, kiedy widział, jak Harry przywiązuje się do Narcyzy, choćby nie wiadomo, jak krzywdzące było to dla samego Malfoya. I nie żałuje też teraz, kiedy siedzi naprzeciwko śpiącego Harry’ego i nawet teraz, z odległości co najmniej metra czuje, jak resztki życia, których ten zamierza się pozbyć, pulsują w jego ciele, przepływają przez jego żyły. Niczego nie żałuje i będzie starał się utrzymać Harry’ego przy życiu tak długo, jak tylko się da.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Duch - Rozdział 39

Rozdział 39 – Iluzja

            Chyba nie jest sam. Chyba gdzieś tam, w jednej z setek komnat, jest ktoś jeszcze. Nie ma pojęcia, kim lub czym jest ta druga istota, ale tak bardzo chciałby, żeby zniknęła. Jednocześnie ciągnie go do niej, czuje, że musi się z nią skonfrontować, dowiedzieć się, po co przyszła, dlaczego go nęka… Tylko że tak bardzo, tak straszliwie się tego boi. Trzyma się kurczowo pościeli, jest cały spocony, ale nie zamierza się odkryć. Nagle zdaje sobie sprawę, że to nie dookoła jest tak ciemno, tylko to on ma zamknięte oczy. Otwiera je szybko, oddech gwałtownie mu przyspiesza. Rozgląda się gorączkowo po pokoju, ale nikogo tu nie ma. Nie, to oczywiste. To coś jest gdzieś indziej, gdzieś na górze, gdzieś przy sypialni Malfoya. Albo dalej… Niebo jest idealnie czarne, ani jednej gwiazdy, księżyca; ani jednej chmury. Ledwo widzi ogród w Malfoy Manor, zarysy drzew, niewyraźne światło majaczące w ciemności, dochodzące od bramy wejściowej. Dlaczego tak bardzo chce wstać i sprawdzić, kto jest na górze? Nie mógłby po prostu z powrotem zasnąć? Nie. Wstaje na drżących nogach, żołądek ściska mu się tak mocno, że Harry ma wrażenie, że zaraz zwymiotuje, choć przecież nie jadł od tak dawna… od kiedy? Przechodzi przez pokój, a dookoła wszystko trwa w martwej ciszy. Nawet jego kroki są bezszelestne. W korytarzu nic nie widać, nie pali się ani jedna świeczka. Harry wyciąga rękę, dotyka przez chwilę ściany, szukając kandelabru, ale niczego tam nie znajduje. Cofa szybko dłoń.

niedziela, 11 marca 2012

Duch - Rozdział 38

 Rozdział 38 – Odniesienie do normalności

            Słońce jeszcze nie wzeszło; różowa mgiełka niczym płynna wata cukrowa zaczyna rozpływać się nad horyzontem. Granatowe niebo zmienia się, przybiera jaśniejsze barwy – najpierw daje się uwieść różowi, następnie pomarańczy. Słońce wynurza się zza widnokręgu i żółć roztacza się po bladym błękicie nieba. Harry patrzy jeszcze przez chwilę na ten powolny spektakl, po czym odkłada do zlewu kubek po herbacie i staje przed kuchenką.

niedziela, 26 lutego 2012

Duch - Rozdział 37

Rozdział 37 – Drżenie

            Wszędzie wokół jakoś… pusto? Cicho? I śnieg taki jasny, całkowicie oślepiający. A gdzie czas? Gdzie się podział czas? Dokąd uciekły sekundy, minuty, godziny…? Istnieją tylko dni zlewające się z nocami i światło zlewające się z mrokiem. Raz jasna plama, raz ciemna, raz jasna, raz ciemna… I tak w kółko. I co? To wszystko, co jest dookoła? A myśli? A ściany? A przedmioty? Życie …? Nie… chyba tego nie ma. Chyba… chyba nie ma nic.

sobota, 18 lutego 2012

Duch - Rozdział 36

Rozdział 36 – Eliksir Charona

            Kociołek ze wszystkimi składnikami i przyrządami w środku stoi nieruszony na blacie kuchennym. Harry jest świadomy, że każda godzina oddala go od Draco, że im prędzej zacząłby robić eliksir, tym szybciej by go skończył, a co za tym idzie – tym szybciej zdobyłby wybaczenie Draco. Problem jednak w tym, że Harry po prostu nie może. Od kilku godzin siedzi niczym spetryfikowany na kanapie w salonie, nie odrywając od kociołka wzroku, jak gdyby zaraz coś miało się z nim stać, jakby miał zmienić swój kształt albo może jakby eliksir miałby nagle sam zacząć się warzyć. Czuje, jak drżą mu ręce, jak strużka zimnej już herbaty wypływa z kubka na skutek tych drgań, i teraz spływa mu po spodzie dłoni aż do nadgarstka, mocząc rękaw bluzki. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Przeczytanie jednej czy dwóch książek o przyrządzaniu wywarów nie zrobi z niego mistrza eliksirów – jest tego świadomy. Dlaczego więc w ogóle się tego podjął? Ale to nie jedyne myśli, które go nawiedzają. Są też o wiele gorsze – myśli o Śmiertelnym Nokturnie. O Xavierze. Czy naprawdę usłyszał od niego tamtą… groźbę? Czy też przepowiednię, jakkolwiek to nazwać? „Dokąd uciekasz, Harry Potterze? Przed niektórymi rzeczami nie da się uciec”? Nie mógł tego powiedzieć, nie. Nic o nim nie wie – nie o jego teraźniejszym życiu, nie o obecnym Harrym Potterze, który z dawnym bohaterem ma niewiele wspólnego. Więc co? Harry sobie to wymyślił? A później tamten moment w ślepym zaułku… czy w ogóle był prawdziwy? Harry nie może przypomnieć sobie żadnych detali, w pamięci ma tyko niewyraźny obraz, jakby to, co się tam zdarzyło, było jedynie snem albo może… czyimś wspomnieniem, opowiedzianym mimochodem, które Harry zapamiętał, ale nie dokładnie. Może to też sobie wymyślił? Nie, nie pójdzie tam znowu, żeby sprawdzić, czy tamto miejsce rzeczywiście istnieje i czy znowu spotka go coś podobnego. Nie zapyta Xaviera, czy naprawdę mu to powiedział… nie. Po prostu uzna, że wszystko to było… sennym wyobrażeniem. Niczym więcej.

wtorek, 7 lutego 2012

Duch - Rozdział 35

Rozdział 35 – Wyobcowany

            Siedzi w kuchni ze wzrokiem zawieszonym nieprzytomnie nad książką do eliksirów. Na dworze jest wyjątkowo ponuro, śnieżne chmury spowiły niebo, nie przepuszczając przez swoją ciężką warstwę ani jednego promienia słońca. Nie pada, a zasypany śniegiem świat trwa w bezwietrznej ciszy. Para przestała unosić się znad czajnika, w którym kilkanaście minut temu zagotowała się woda na herbatę, a która jednak została nietknięta, nawet niezauważona przez pogrążonego w myślach Harry’ego. Ostatnie dni pozostają dla niego w pewnym stopniu nieklarowne, jakby ktoś wydarł z jego pamięci kilkadziesiąt godzin, pozostawiając otępiającą pustkę. Pamięta, że dużo czasu spędził w salonie, kuląc się na kanapie – że dzień mijał za dniem, przeplatany długimi, bezsennymi nocami, kiedy to znowu wydawało mu się, że słyszy ich szepty, że oni witają go w domu. W zasadzie nie ma pojęcia, jak udało mu się to przetrwać. Może tracił przytomność? A może po prostu zasypiał z wycieńczenia, nawet o tym nie pamiętając? Nie wie i nie chce pamiętać, bo ciemność znowu kojarzy mu się tylko ze złem, choć przecież udało mu się już dawno ją odpędzić… z pomocą Malfoya… a teraz Malfoya tu nie ma, więc oni wszyscy uznali, że mogą rościć sobie prawo do Harry’ego. Że znowu należy tylko do nich.

środa, 18 stycznia 2012

Duch - Rozdział 34

Rozdział 34 – Świat pogrążony w spokoju

            Chce uciec. Chce uciec jak najdalej od Draco… od Malfoy Manor… od martwego, zwiotczałego ciała Narcyzy, leżącego bezwładnie na podłodze w jej przytulnej, jasnej sypialni. Mógłby uciekać choćby na koniec świata, jeśli tylko by to pomogło, gdyby tylko mógł się od tego wszystkiego uwolnić…
            Wie również jednak, że na jedno słowo Draco – jedno „Harry”, „Potter, „wróć”, „potrzebuję cię”, „przyjdź”, cokolwiek – wróciłby natychmiast. Nawet z drugiego końca świata. Odwróciłby się i pobiegł przed siebie, prosto do bramy rezydencji Malfoyów, do ciasnego korytarza, z którego obserwował go Draco, kiedy Harry wykopywał jego zwłoki; prosto do komnaty Narcyzy, ale też dalej, do biblioteki, w której spędzał z Draco godziny na milczeniu i sprzeczkach, zwykłych rozmowach; do biblioteki, w której Draco dotknął go po raz ostatni, w której Harry definitywnie wszystko zakończył… Pobiegłby na górę, do sypialni Malfoya, która stała się także jego własną; i wszedłby do łazienki, w której Malfoy podglądał go, gdy Harry się kąpał… Ale później, z największą ochotą i ulgą, padłby na miękki materac łóżka i pozwoliłby kołdrze otulić się swoimi ciepłymi ramionami.

czwartek, 12 stycznia 2012

Duch - Rozdział 33

Rozdział 33 – Ciche dni

            Mijają się po raz pierwszy od pięciu dni, na parterze, tuż przy wejściu do sypialni Narcyzy. Harry niemal wzdryga się na widok Draco, za to na twarzy tego drugiego nie widać żadnych emocji, żadnej zmiany. I Harry karci się w duchu za swoją reakcję, a Draco czuje do niego obrzydzenie i pogardę za tak bezczelne okazywanie uczuć, za pozwalanie im na wypłynięcie na jego własną twarz. Nie komentuje tego jednak i już po chwili, całkowicie go ignorując, mija go i odchodzi, przenikając przez jedną ze ścian.
            Gdyby nagle mieli się skonfrontować, co by sobie zarzucili? Jakie słowa wypowiedzieliby jako pierwsze? Jakie padłyby zarzuty?

sobota, 7 stycznia 2012

Duch - Rozdział 32

Rozdział 32 – Zaufanie

            Nie odzywają się do siebie. To dopiero drugi dzień – a może już? – ale Harry czuje, jakby minęły tygodnie. Draco czuje to samo. Robią wszystko, żeby nie spotkać się na którymś z korytarzy. Niepisanym prawem sypialnia nagle zaczyna należeć tylko do Harry’ego, a biblioteka staje się własnością Draco. I jedynie komnata Narcyzy pozostaje tą groźną, niepewną strefą, w której mogą na siebie wpaść. Metaforycznie… lub też nie. W zasadzie sami nie są pewni, czy ta „zdrada” była istotnym powodem ich zerwania kontaktów. Przecież Harry nie należy do Draco, Draco nie należy do Harry’ego – dzielą ze sobą świat, nic więcej. Ale ponownie – czy to jest „tylko” czy też jednak „aż”? Harry rozerwał tę cienką otoczkę rozciągniętą nad Malfoy Manor, otaczającą ich mikrokosmos, mieszczący jedynie Pottera i Malfoya oraz jego matkę. Na siłę wciągnął kogoś jeszcze albo może raczej wyszedł na zewnątrz – bez pozwolenia. Nie, nie potrzebował pisemnej zgody – potrzebował tylko czystego sumienia i pewności, że to, co robi, jest poprawne. Ale on wiedział, że nie było, a teraz, kiedy jest już po wszystkim, nie ma odwrotu. Zniszczył coś, co tak mozolnie próbowali zbudować. Teraz dopiero widzi z całą jasnością, ile trudu włożyli obaj w tę dziwną koegzystencję.

środa, 4 stycznia 2012

Duch - Rozdział 31

Rozdział 31 – Ucieczka

            Malfoy wcale nie miał obowiązku czekać na niego przy kominku. Nie, jego nieobecność jest całkowicie zrozumiała – szczególnie po ich ostatniej kłótni. To wcale nie oznacza, że on już wie… Nie. Bo niby skąd miałby wiedzieć? Podąża za Harrym – krok w krok? Poszedł za nim do Weasleyów i… i widział… to wszystko? Harry aż zaciska pięści na samą myśl o tym, co stało się przed kilkudziesięcioma zaledwie minutami. Niemożliwym było dla niego powstrzymać się. Wie, że to było mu potrzebne – dotyk drugiego, żywego, ludzkiego ciała. Ciepłego i namacalnego. Poczucie przynależności do kogoś, czyjejś miłości. Ale czy nie czuł podobnych emocji już wcześniej? W ostatnich tygodniach, przebywając tutaj, w Malfoy Manor? Spędzając godziny z Narcyzą, czytając jej, rozmawiając z nią, udając jej syna? I nieważne, że ona brała go za kogoś innego. Że kochała kogoś innego. Nie odwzajemniał jej uczucia, nie, ale przyzwyczaił się do jej obecności, bliskości; do jej matczynego zachowania. Cierpiał, widząc jej cierpienie, i bał się o jej zdrowie; myślał z lękiem o nadchodzącej śmierci Narcyzy. Nie stała się dla niego matką, ale wciąż – kimś ważnym, kogo nie chciałby tracić.