Beta: Aribeth, Teraw
Gatunek: Hetero
Nad
jeziorem
Tego dnia słońce skryje się za
kurtyną szarych, zimowych chmur, a wiatr smagać będzie ściany domu i kołysać
nagimi gałęziami drzew. Od jeziora napłynie świeże, chłodne powietrze, które
orzeźwi cię, jednak w żaden sposób nie pomoże. Na twoich policzkach pojawią się
purpurowe rumieńce, a oddech niemalże ugrzęźnie w gardle – mroźny i drażniący.
Będziesz wpatrywał się przed siebie wzrokiem zamglonym i nieobecnym, szukając w
otwartej przestrzeni, pełnej gór sięgających nieba, jakiejś wskazówki, jakiejś
mocy, odwagi… Ale niczego nie znajdziesz. Jak zwykle. Podniesiesz się z
przesiąkniętej deszczem ziemi, nawet nie otrzepując ubrudzonych spodni.
Rozejrzysz się raz jeszcze, wciągając ze świstem powietrze, i pójdziesz przed
siebie – z lodowatymi dłońmi zaciśniętymi w
pięści.
Zobaczysz ich w pokoju, siedzących
naprzeciwko siebie, i nagle cała odwaga odpłynie, nie pozostawiając po sobie
nic poza dławiącą pustką. Niemal zachłyśniesz się tym uczuciem i będziesz tylko
patrzył na ich roześmiane, szczęśliwe twarze. Później dostrzeżesz na jej
policzkach delikatny rumieniec, a te cudowne zielone oczy będą migotały
czarująco. Na twarzy mężczyzny, ściskającego dłoń blondynki, pojawi się wyraz
całkowitego triumfu, zadowolenia i wtedy coś w tobie pęknie… To niemożliwe, by
pustka mogła pęknąć, jednak ty to poczujesz. Nie będziesz płakał, nie okażesz
tego, co czujesz, a jedynie podejdziesz do dziewczyny, pocałujesz ją w
policzek, wsuwając nos w jej gęste włosy, aż ich niebiański zapach wypełni cię
całego. Wyszepczesz jej parę słów do ucha, niby przypadkiem dotykając ustami
jego płatka, a ona uśmiechnie się, roześmieje i znowu poczujesz to kujące od
wewnątrz uczucie. Czerwień kwiatów będzie kontrastować z jej bladą karnacją i
nie będziesz mógł wydusić ani słowa. Ona przytuli cię mocno, oplatając ręce
wokół twojej szyi, będzie mówić coś o zaręczynach, a świat zatrzyma się nagle w
miejscu. Ty będziesz czuł jedynie jej przyjemne ciepło, jej szczupłe ciało,
zapach i gładkie, delikatne dłonie na swojej skórze.
-
Kocham cię – wyszepczesz, głupio wierząc, że ona zrozumie.
-
Ja też cię kocham – roześmieje się i pocałuje cię w policzek, a później odwróci
się do twojego przyjaciela, który jednocześnie jest jej narzeczonym, i będziesz
miał ochotę odejść, wybiec stamtąd, rzucić się do jeziora, pozwolić tej
lodowatej wodzie opleść cię, wciągnąć w swoją bezdenną toń; nigdy więcej już
nie widzieć ich szczęśliwych twarzy, pełnych uczucia spojrzeń…
Ale
zostaniesz.
Przynajmniej
na tę jedną chwilę…
Jezioro
będzie musiało poczekać.