wtorek, 29 grudnia 2009

Czyściec - Fragment 11


Na nieskazitelnie białym piasku, na tle prawdziwie błękitnego nieba – nie mętnego, lecz błękitnego – wpatrując się w ciebie nieodgadnionym wzrokiem, siedzi Draco Malfoy. Draco Malfoy – twój odwieczny wróg, syn śmierciożercy, śmierciożerca; osoba, która miała kogoś zabić… kogoś, kto był dla ciebie ważny, choć zupełnie nie pamiętasz, kto to był; osoba, której nienawidziłeś, osoba, której przyjaźń odtrąciłeś. Pamiętasz to. Pamiętasz wszystkie nieprzyjemne zdarzenia, związane z tym chłopakiem. Widzisz, jak przez mgłę, jakieś dziwne, odległe sceny – pełne stalowych oczu, wyniosłej twarzy i platynowych włosów.
Masz wrażenie, że Malfoy ma ochotę rozszarpać cię na kawałki albo przynajmniej wybuchnąć histerycznym, nieopanowanym śmiechem prosto w twarz tej ironii, ale coś podpowiada ci, że on taki nie jest, że nie rozszarpałby cię, a jedynie zmiażdżył paroma złośliwymi uwagami.

piątek, 18 grudnia 2009

Czyściec - Fragment 10


Jak najszybciej. Ile sił. Jak najdalej. Jak najdalej od niego.
Czy to nie głupie? Tak uciekać jak tchórz? Nie, nie jesteś tchórzem, po prostu masz dość. To dobre wytłumaczenie, wręcz idealne. Wszystko, co cię otacza, jest tak przytłaczające, tak mdłe i zupełnie beznadziejne, że najchętniej byś się zabił. O tak, śmierć byłaby niczym wybawienie. Ale przecież umarłeś, przecież już teraz nie żyjesz. Da się zabić nieżywego…?
Biegniesz tak szybko, jak tylko potrafisz, a frustrująca pustka, brak chłostającego po twarzy wiatru i odgłosu jego dzikiego pędu z każdą chwilą irytują cię coraz bardziej. Chciałbyś poczuć ten chłód, ten gryzący chłód, który wdarłby się do twoich nozdrzy i gardła, podrażnił je i spowodował, że twój oddech stałby się urywany i płytki. Ty natomiast nie czujesz nic, jedynie ogarniające cię zmęczenie i… beznadziejność.

niedziela, 13 grudnia 2009

Niepewność

Autor: Kuma
Beta: Kaczalka, Aribeth
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yaoi
Paring: Malfoy/Potter
Rating: Light


Niepewność


Nie chcesz tu być. Na Merlina, jak bardzo nie chcesz tu być. Mógłbyś siedzieć teraz w pokoju wspólnym przy ogniu trzaskającym wesoło w kominku, opierając głowę na ramieniu Ginny i słuchając z pobłażaniem sprzeczek Hermiony i Rona. Oddychałbyś ze spokojem, nie przejmując się niczym, nie miałbyś wyrzutów sumienia, które paliłyby cię od środka. Mógłbyś normalnie żyć — przynajmniej na tyle normalnie, na ile pozwala ci przydomek Wybrańca. A tak, siedzisz teraz tutaj, w tym ponurym miejscu, które odstrasza samym swym wyglądem, czarnymi połyskliwymi ścianami i wypolerowaną na błysk podłogą. Cisza, która panuje wokół jest przytłaczająca, niemalże cię przygniata i szumi ci w uszach. Ale nie jesteś sam. Chociaż… To, że po drugiej stronie korytarza stoi wysoki, szczupły blondyn, wpatrujący się w ciebie szarymi oczami, nic nie zmienia. On nic nie znaczy. A między wami jest tylko cisza i chore, nieprzyjemne uczucia, których za nic w świecie nie możecie się wyzbyć. W powietrzu wisi paraliżujące pytanie, pełne obaw, nadziei i niepewności: „Za czy przeciw?”.

środa, 9 grudnia 2009

Czyściec - Fragment 9


Powolnym krokiem kierujesz się do domu, zdenerwowany na to wszystko, co się dzieje, co cię otacza. Ludzie przychodzą i odchodzą, znikają, bez jakiegokolwiek pożegnania. To takie niedorzeczne. Z każdą kolejną osobą czujesz się coraz mniej pewnie – McGonagall dodawała ci otuchy i sprawiała, że wierzyłeś, iż to wszystko ma jakiś ukryty sens; Anna cię wprowadziła, wytłumaczyła wszystko i to właśnie dzięki niej nie spanikowałeś i nie odciąłeś się od ludzi, jak Josh. Ona znała odpowiedzi na wszystkie pytania i teraz nie wiesz, do kogo mógłbyś się z nimi skierować, jeśli nie do niej.

wtorek, 1 grudnia 2009

Czyściec - Fragment 8


– Co, do…? – zachrypnięty głos grzęźnie ci w gardle. Przez chwilę mrugasz energicznie powiekami, próbując przyzwyczaić wzrok do oślepiającego blasku.
Na kanapie obok ciebie siedzi biała postać.
– Sophie? – pytasz zdziwiony i prostujesz się.
– Przepraszam, nie chciałam cię obudzić – szepcze zawstydzona. – Ja… tylko… – jej głos załamuje się nagle, a ty czujesz na dłoni coś mokrego. Po chwili dziewczyna nie potrafi już powstrzymać łez i płacze na głos.
– Co się dzieje? – Przysuwasz się bliżej i obejmujesz ją w spontanicznym odruchu.
– To głupie, wiem – chlipie – ale tak bardzo się… boję. To wszystko jest takie… dziwne i… Boję się…
– Szszsz…– Przytulasz ją mocniej do siebie.

poniedziałek, 30 listopada 2009

Czyściec - Fragment 7


Co się z tobą dzieje? Wygląda na to, że byle bzdura może wytrącić cię z równowagi. Czy naprawdę już świrujesz? Jest z tobą aż tak źle? Masz dość tej oślepiającej bieli, tych nieznajomych postaci, głupich uśmieszków i ogólnie całej tej beznadziei… Jeżeli wcześniej wiedziałbyś, że tak właśnie będzie wyglądać „życie” po śmierci, to nigdy byś nie umierał. Zatrzymał Kamień Filozoficzny dla siebie i…
To wspomnienie uderza w ciebie z dziwną, niepokojącą siłą i przez chwilę dochodzisz do siebie, mrugając oczami i chwiejąc się, próbując utrzymać równowagę. Rozglądasz się nieprzytomnie dookoła, a twój wzrok zatrzymuje się na rozmazanej postaci stojącej na środku drogi.
– Kim jesteś? – pytasz bez ogródek, zastanawiając się, czy to może Aaron, czy ktoś zupełnie inny.
– Kim ty jesteś? – odpowiada pytaniem na pytanie… dziewczyna. Tak, to typowo kobiecy głos, głęboki, a zarazem cienki.

wtorek, 24 listopada 2009

Czyściec - Fragment 6


Jesteś zły. Tak bardzo zły! Jedyna osoba, która wiedziała wszystko i mogła ci wiele powiedzieć – znikła! Kiedy rano otworzyłeś oczy, profesor McGonagall już nie było i, choć spędziłeś na poszukiwaniach wiele godzin, nie znalazłeś jej. A więc naprawdę odeszła.
– Przestań się dąsać – słyszysz czyjś głos i zastanawiasz się, czy ci ludzie nigdy nie nauczą się pukać? – Ludzie przychodzą i odchodzą i trzeba się z tym pogodzić. Profesor McGonagall była tutaj już na tyle długo, że w końcu musiała odejść.
– Ty też… – dziwisz się, wpatrując się tępo w Penelopę, która siada obok ciebie.
– Tak. Też byłam w Hogwarcie i mnie też ona uczyła.
– Wiesz, kim jesteś?
– Tak. A ty?
– Też.

piątek, 20 listopada 2009

Czyściec - Fragment 5


– Rozmawiałeś wczoraj z Joshem?
Spoglądasz na Aarona, uzmysławiając sobie, że to nie było pytanie, a raczej stwierdzenie. Zastanawiasz się, czy ten fakt spodobał mu się, czy raczej nie bardzo. Wzdychasz przeciągle, przerzucając kartki w książce, która nagle pojawiła się na twojej półce. Emily mówiła, że tak dzieje się wtedy, gdy człowiek jest na coraz lepszej drodze. Tak samo, jak z niebem czy ludźmi.
– Tak, a co?
– To świr – mówi bez ogródek, rozciągając się na kanapie.

wtorek, 17 listopada 2009

Nad jeziorem


Beta: Aribeth, Teraw
Gatunek: Hetero


Nad jeziorem


          Tego dnia słońce skryje się za kurtyną szarych, zimowych chmur, a wiatr smagać będzie ściany domu i kołysać nagimi gałęziami drzew. Od jeziora napłynie świeże, chłodne powietrze, które orzeźwi cię, jednak w żaden sposób nie pomoże. Na twoich policzkach pojawią się purpurowe rumieńce, a oddech niemalże ugrzęźnie w gardle – mroźny i drażniący. Będziesz wpatrywał się przed siebie wzrokiem zamglonym i nieobecnym, szukając w otwartej przestrzeni, pełnej gór sięgających nieba, jakiejś wskazówki, jakiejś mocy, odwagi… Ale niczego nie znajdziesz. Jak zwykle. Podniesiesz się z przesiąkniętej deszczem ziemi, nawet nie otrzepując ubrudzonych spodni. Rozejrzysz się raz jeszcze, wciągając ze świstem powietrze, i pójdziesz przed siebie – z lodowatymi dłońmi zaciśniętymi w pięści.       
Zobaczysz ich w pokoju, siedzących naprzeciwko siebie, i nagle cała odwaga odpłynie, nie pozostawiając po sobie nic poza dławiącą pustką. Niemal zachłyśniesz się tym uczuciem i będziesz tylko patrzył na ich roześmiane, szczęśliwe twarze. Później dostrzeżesz na jej policzkach delikatny rumieniec, a te cudowne zielone oczy będą migotały czarująco. Na twarzy mężczyzny, ściskającego dłoń blondynki, pojawi się wyraz całkowitego triumfu, zadowolenia i wtedy coś w tobie pęknie… To niemożliwe, by pustka mogła pęknąć, jednak ty to poczujesz. Nie będziesz płakał, nie okażesz tego, co czujesz, a jedynie podejdziesz do dziewczyny, pocałujesz ją w policzek, wsuwając nos w jej gęste włosy, aż ich niebiański zapach wypełni cię całego. Wyszepczesz jej parę słów do ucha, niby przypadkiem dotykając ustami jego płatka, a ona uśmiechnie się, roześmieje i znowu poczujesz to kujące od wewnątrz uczucie. Czerwień kwiatów będzie kontrastować z jej bladą karnacją i nie będziesz mógł wydusić ani słowa. Ona przytuli cię mocno, oplatając ręce wokół twojej szyi, będzie mówić coś o zaręczynach, a świat zatrzyma się nagle w miejscu. Ty będziesz czuł jedynie jej przyjemne ciepło, jej szczupłe ciało, zapach i gładkie, delikatne dłonie na swojej skórze.
            - Kocham cię – wyszepczesz, głupio wierząc, że ona zrozumie.
            - Ja też cię kocham – roześmieje się i pocałuje cię w policzek, a później odwróci się do twojego przyjaciela, który jednocześnie jest jej narzeczonym, i będziesz miał ochotę odejść, wybiec stamtąd, rzucić się do jeziora, pozwolić tej lodowatej wodzie opleść cię, wciągnąć w swoją bezdenną toń; nigdy więcej już nie widzieć ich szczęśliwych twarzy, pełnych uczucia spojrzeń…
            Ale zostaniesz.
            Przynajmniej na tę jedną chwilę…
            Jezioro będzie musiało poczekać.




niedziela, 15 listopada 2009

Czyściec - Fragment 4



Czas mija ci powoli, niemal ociężale, jednak zaczynasz przyzwyczajać się do tego dziwnego, otaczającego cię świata, a także rytmu tutejszego życia. Biel nadal sprawia, że czujesz się jakiś poirytowany, a zamazane postaci wywołują w tobie strach i chęć ucieczki, jednak coraz łatwiej jest ci to zwalczać. Rozumieć. Ludzie też nie są tacy źli, choć nadal nie masz pojęcia, kim byli. I kim byłeś ty. Póki co wiesz, że Sarah jest w istocie dziwną istotą, ale jednocześnie jest ci bardzo bliską osobą; Anna, chociaż pomogła ci i niewątpliwie dużo wie, nie jest wymarzoną towarzyszką, a Mark ciągle marudzi, ale na swój sposób potrafisz go polubić. Postanawiasz poznać także innych ludzi, więc znowu idziesz do miejsca, które w myślach nazywasz „parkiem niewyraźnych”, w którym zawsze można spotkać przynajmniej parę osób.

poniedziałek, 9 listopada 2009

Czyściec - Fragment 3


                                                               
Radość mija tak szybko, jak się pojawiła. Nic się nie zmieniło – za każdym razem, gdy się budzisz niebo i tak jest śnieżnobiałe, nadal jest jasno, nie ma nocy, a inni ludzie wciąż są dla ciebie jedynie białymi, zamazanymi plamami. Emily nie ma. Szukałeś jej, ale nigdzie nie mogłeś znaleźć i teraz siedzisz na ławeczce przy jej domu i patrzysz na pustą drogę. Może ona odeszła…? Może brakowało jej do świetności właśnie ciebie? Odrzucasz od siebie te myśli, choć po policzku spływa ci kilka łez. Przez to miejsce stałeś się taki słaby. A może zawsze byłeś? Zamykasz oczy i próbujesz skupić w sobie całą siłę, przypomnieć sobie chociaż jeden fakt ze swojego życia. Nie wiesz, jak długo tak siedzisz w bezruchu. Kiedy w końcu powracasz do rzeczywistości widzisz przed sobą białą postać. Z twoich ust wyrywa się mimowolny zduszony krzyk.

sobota, 31 października 2009

Czyściec - Fragment 2


„Osoba zamieszkująca ten dom nie umarła, tylko odeszła do lepszego miejsca.” Próbujesz to sobie wmówić, jednak jakoś ci to nie wychodzi. Odeszła, umarła – nie widzisz żadnej różnicy; i tak czujesz się tutaj niepewnie i nieswojo. To miejsce jest bardzo podobne do domu Aarona, tylko jeszcze mniejsze. W pokoju znajduje się pojedyncze łóżko, kanapa, szafka, pusta półka i dywan, a wszystko jest białe, jasne i irytujące… Siadasz ostrożnie na posłaniu, jakbyś się bał, że materac zniknie, gdy tylko go dotkniesz, jednak okazuje się być miękki i jak najbardziej stabilny. Kładziesz się na posłaniu i wpatrujesz w jednolity krajobraz za oknem. Odkąd tu przybyłeś niebo wciąż jest białe, nie nastała noc ani w ogóle nic się nie zmieniło. Czyżby w tym miejscu nie było pór dnia? A może po prostu ty jeszcze nie doszedłeś tak daleko? Zastanawiasz się z iloma ludźmi musisz nawiązać silną więź, żeby znów zaistniały dla ciebie: prawdziwe barwy, noc, dzień i wyraźne postaci. Postanawiasz zapytać o to Annę. Wychodzisz z domu i kierujesz się wzdłuż drogi do miejsca, w którym niedawno dziewczyna przedstawiła ci innych ludzi. Aarona nie ma w mieszkaniu, co przyjmujesz, o dziwo, ze zmartwieniem. Nie chcesz iść sam, pośród tej okropnej bieli… Nie jest ci jednak dane długo wędrować w samotności. Zanim się męczysz, z jednego z domów przy drodze wychodzi zamazana białą postać. W pierwszej chwili masz ochotę uciec, jednak starasz się zwalczyć w sobie ten odruch. W końcu poznasz jeszcze wielu takich ludzi i nie będziesz mógł za każdym razem uciec, bo inaczej nigdy się stąd nie wydostaniesz…

czwartek, 29 października 2009

Czyściec

Autor: Kuma
Beta: główne - Haydi, Lasair; Malinka, Coby, Anya
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yaoi, Het
Paring: Drarry
Rating: +12
Długość: 90 stron



Czyściec
czyli
Odrzucając wszelkie uprzedzenia
Would you know my name if I saw you in Heaven?
Will it be the same if I saw you in Heaven?
Would you hold my hand if I saw you in Heaven?
Would you help me stand if I saw you in Heaven?*


                Wokół biel – oślepiająca i nieskazitelna; sprawia, że mimowolnie mrużysz oczy. Okropnie czysta biel, która ani trochę ci się nie podoba – jest zbyt czysta, zbyt biała, zbyt nienaturalna.
Rozglądasz się dookoła, lecz nie dostrzegasz zupełnie nic, poza kilkoma śnieżnobiałymi pagórkami, dziwnymi budowlami – również białymi – i pustą ścieżką. Postanawiasz sprawdzić, dokąd cię zaprowadzi i ruszasz nią, a każdy twój krok jest dziwnie ciężki i bardzo trudno jest ci zrobić kolejny. Jednak idziesz przed siebie, wypatrując kogoś lub czegoś, co mogłoby dać ci dowód na to, że wszystko, co widzisz jest jak najbardziej realne… Nad białym horyzontem widnieje równie jasne niebo, które nie potrzebuje słońca, ponieważ samo z siebie wytwarza dziwne światło. Chmur w ogóle nie dostrzegasz i zastanawiasz się, czy w ogóle istnieją.

czwartek, 1 października 2009

Chryzantemy

Autor: Kuma
Beta: shimatta, Kaczalka
Paring: Drarry
Rating: +18 (co najmniej)
Ostrzeżenia: gwałt, wulgaryzmy; turniejowe

Chryzantemy

Czuje się co najmniej dziwnie, przychodząc tutaj. Nikt mu tego nie zabronił, ma do tego pełne prawo, jednak wnętrzności skręcają mu się nieprzyjemnie, gdy idzie tą wyłożoną delikatnym żwirem alejką. Jest przytłoczony przez marmurowe nagrobki, które otaczają go z każdej strony; wydaje mu się nawet, że patrzą na niego pustymi, zimnymi oczami, przeszywając go na wylot. Wzdryga się i przyspiesza kroku, starając się zignorować wyimaginowanych obserwatorów, wodzących za nim martwymi ślepiami. Od kiedy wojna dobiegła końca, podróżowanie po cmentarzach i odwiedzanie poległych jest niemalże jego hobby. Tylko w ten sposób może im teraz okazać należyty szacunek za to, czego dokonali za życia. Tylko w ten sposób może im podziękować.
Wyrzuty sumienia jęczą rozpaczliwie w jego głowie od dnia, w którym zabił Voldemorta, nie pozwalając mu w pełni cieszyć się zwycięstwem...

czwartek, 24 września 2009

Szepczki

Autor: Kuma
Beta: Aribeth
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yuri
Paring: Chang/Lovegood
Rating: Light


           Nienawidzi tych pytań, zatroskanych twarzy, współczujących oczu utkwionych w jej łzach. Nienawidzi poklepywania po dłoni, głaskania po włosach i tych wszystkich innych czułych gestów okazywanych jej przez ludzi, którzy tak naprawdę jej nie znają, którzy po miesiącu, a czasem i tygodniu, zapominają o niej, o jej strapieniach i problemach, i z powrotem wracają do swojego życia…
            - Bardzo mi przykro – uśmiecha się do niej promiennie Ginny Weasley. – Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
             Rozmawiały ze sobą może raz albo dwa razy w życiu i Cho jakoś nie odczuwa potrzeby zwierzania się tej rudej małolacie. Wciąż to samo…

niedziela, 23 sierpnia 2009

Rutyna

Autor: Kuma
Beta: Aribeth
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Het
Rating: Light


Kolejny dzień wita go kilkoma ciepłymi promykami słońca i rześkim powietrzem, które chłodzi jego skórę. Przez chwilę leży nieruchomo, z rękoma złożonymi pod głową, i wpatruje się uporczywie w sufit. Kiedy w końcu się podnosi, nie patrzy na osobę leżącą obok niego pośród śnieżnobiałej pościeli. Podchodzi do szafy. Szara koszula w cieniutkie paski jest idealnie wyprasowana, a perfumy mają wyjątkowo intensywny zapach. Żeby móc się teleportować, wychodzi na zewnątrz – lata wojny, strachu, a obecnie głupie przyzwyczajenia, nie pozwalają mu znieść zaklęć obronnych.
Towarzyszy mu głuchy trzask.

Co jest dobre?

Autor: Kuma
Beta: Haydi
Fandom: Loveless
Gatunek: Yaoi
Rating: +12
Paring: Soubi/Seimei



            Myślałem, że to jest dobre, że tak powinno być.
Mistrz i sługa – ty i ja. Byłem gotowy na każdy twój rozkaz, każdą zachciankę – dla ciebie zrobiłbym wszystko. Tak już było – spełniałem twe życzenia, w zamian mogąc nazywać cię swoim panem.. Okrutnym panem... Nie, nie powinienem tak myśleć. Nie powinienem...
            - Soubi.
            - Tak, Seimei? – Odwróciłem wzrok od bladego księżyca, by spojrzeć na twą piękną twarz, otoczoną czarnymi kosmykami włosów.
            - Chodź tu. – Wyciągnąłeś do mnie rękę, zapraszając tym gestem do siebie. Podszedłem bliżej, a ty nachyliłeś się nade mnie, szepcząc mi do ucha. – Przeleć mnie.
            - To rozkaz? – zapytałem.
            - Tak. – Twoje ciemne oczy przenikały mnie na wylot, były zimne, jak lód.
            - Rozumiem.

czwartek, 23 lipca 2009

Szare niebo

Autor: Kuma
Beta: Miss_Murder
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yaoi, Het
Paring: Lupin/Black, Lupin/Tonks
Rating: Light


Szare niebo
Szare niebo pełne ludzkich dusz. Chyba chciałbym już tam być...*
            
       Uniósł ostrożnie rękę Nimfadory, spoczywającą na jego nagiej piersi i usiadł na łóżku. Chłodne grudniowe powietrze oplotło go swymi silnymi ramionami i mężczyzna wzdrygnął się, po czym odgarnął z czoła posiwiałe włosy i podparł głowę na dłoniach. Płatki śniegu, wirujące smętnie za otwartym na oścież oknem, układały się w różne dziwne kształty i Remus przyglądał im się przez dłuższą chwilę z udawanym zainteresowaniem. Myślami był jednak bardzo daleko.

piątek, 3 lipca 2009

Żeby nie zapomnieć

Autor: Kuma
Beta: Klawa, Haydi
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Het, Yaoi
Paring: Fred/Hermiona, Fred/George, George/Hermiona
Rating: +15
Ostrzeżenia: kazirodztwo



          Tylko deszcz towarzyszył głębokiej, namacalnej ciszy. Bębnił o parapety i dach; odbijał się od marmurowych ścian, wygrywając nieprzyjemną, drażniącą uszy melodię, która przetaczała się przez długie, ciemne korytarze. Dobijała się kolejno do każdych napotkanych po drodze drzwi, nie dając spokoju mieszkańcom.
            Niepewne pukanie rozległo się pośród tej deszczowej ciszy.
            - Śpisz, George? – W progu stała wysoka dziewczyna, ciemnobrązowe, kręcone włosy okalały jej twarz. Mrużąc oczy, wpatrywała się w ciemność, próbując ujrzeć w niej chłopaka.
            - Nie. – Coś poruszyło się na łóżku, po czym pokój zalała fala oślepiającego światła. Twarz George’a była zapuchnięta i blada, a pod oczami biegła długa, szara kreska. – A co? – uniósł rudą brew, a Hermiona spłonęła rumieńcem.

czwartek, 2 lipca 2009

Zbyt wiele

Autor: Kuma
Beta: Klawa, Haydi
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yaoi
Paring: Lupin/Black
Rating: +12


Zbyt wiele

Już nie będę z tobą kłócił się
            I tak nigdy nie mam racji *

            - Wiesz, że to nierozsądne – Remus przeczesał palcami długie włosy Syriusza.
            - Wiesz, że mnie to nie obchodzi – przedrzeźniał go, uśmiechając się łobuzersko. Wtulił się w ciepłe ramiona przyjaciela, wdychając jego cudowny zapach.
- Black. – Lupin odsunął Syriusza od siebie i spojrzał prosto w jego ciemne, migoczące radośnie oczy. – Zakazuję ci opuszczać ten dom – powiedział poważnie.

piątek, 19 czerwca 2009

Bolesna prawda

Autor: Kuma
Beta: Teraw
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yuri
Paring: Lily Potter/Rose Weasley
Rating: Light


         Słabe światło zachodzącego słońca układało się wygodnie na zakurzonych meblach i podziurawionej podłodze, wplątywało się w srebrzyste loczki kobiety stojącej po środku pokoju, przeglądało się w jej szklistych łzach, tonęło w czekoladowych oczach...
            „To nie jest zwykła przyjaźń.”
            Koślawe litery nakreślone w pamiętniku wręcz huczały w głowie staruszki. Owszem – nie były zwykłymi przyjaciółkami. Wydawało się, że zostały dla siebie stworzone – idealnie zgrane, dopasowane, jak dwie połówki letniej, soczystej pomarańczy. Były jak siostry, przynajmniej w jej przekonaniu. Jednak między słowami swojej dawnej towarzyszki kobieta odnalazła coś więcej, niż przyjacielskie uczucia i deklaracje.

             – Rose, obiecaj mi coś. – Lily pochwyciła dłonie przyjaciółki, która spojrzała na nią wyczekująco. – Na zawsze będziemy razem.
            Płatek śniegu ułożył się na czubku jej nosa i Rose strząsnęła go powoli, dotykając go swoim własnym.
            - Oczywiście, głuptasku – wyszeptała, uśmiechając się rozkosznie. – Nikt nigdy nie zniszczy tej przyjaźni. – Na bladym czole Lily pojawiła się niemal niedostrzegalna zmarszczka...

wtorek, 12 maja 2009

"... ale wolałbyś zapomnieć"

Autor: Kuma
Beta: Teraw
Fandom: Twilight
Gatunek: Het
Paring: Jacob/Rosalie
Rating: +12 


  - Co ty, do cholery, wyprawiasz? – warknął Edward.
            - O co ci chodzi? – odparowałeś zdenerwowany, próbując schować w najgłębszych zakamarkach swojej pamięci obrazy, których wampir nie mógł zobaczyć.
            - Mnie nie oszukasz, kundlu. – Już dawno się tak nie odzywał. Musiał być bardzo wzburzony. Nie dziwiłeś mu się zresztą. Bo jaki wilkołak zarywa do wampirzycy, siostry przyjaciela?
            - Do niczego nie doszło – syknąłeś, starając się, by w twoim głosie nie był słyszalny smutek. Edward prychnął. Już o wszystkim wiedział. Zanim zdążyłeś choćby zadrżeć, przykucnął, z jego gardła wydobył się straszliwy charkot, i już przygniatał cię do ziemi...

poniedziałek, 30 marca 2009

Układanka

Autor: Kuma
Beta: Klawa
Fandom: Harry Potter
Gatunek: Yuri, Het
Paring: Bellatrix/Lily, Lily/Syriusz, Syriusz/Bellatrix
Rating: +12
Ostrzeżenia: Pisane dawno temu.


W salonie wrzało od rozmów roześmianych gości i muzyki, płynącej ze ślicznych, drogocennych instrumentów kwartetu skrzypcowego; co chwilę ktoś wybuchał głośnym śmiechem. Zupełnie nie przypominało mi to wszystko bogatej, czystokrwistej rodziny, pełnej sług Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. W tłumie dostrzegłam wysokiego przystojnego chłopaka, sunącego dostojnie w moją stronę. Był wyraźnie zdziwiony moją wizytą – ujrzałam to w jego wiecznie roześmianych, pobłyskujących dziko oczach.
– Co ty tu robisz? – syknął, ciągnąc mnie delikatnie za ramię do zacisznego kąta w salonie. – Nie powinnaś była tu przychodzić.
Ludzie zebrani w pokoju umilkli natychmiast, przypatrując nam się ciekawie. Od razu wyczułam niezadowolenie i dezaprobatę, jaką mnie darzyli, choć wcale mnie nie znali! To było do przewidzenia, byłam na to przygotowana, w końcu byli lepsi. Mogli sobie pozwolić na przebieranie w znajomych i patrzenie na wszystkich z góry. Szczególnie na szlamy.