czwartek, 22 września 2011

Odpowiedni moment

Autor: Kuma
Beta: Lasair
Rating: +12 (ze względu na przekleństwa)
Paring: Felton/Radcliffe
Fandom: Realność no xd
Ostrzeżenia: pisane pod wpływem chwili 

Odpowiedni moment


            - Tobie chyba kompletnie odbiło. – Daniel skręcił za rogiem, wypalając kolejnego papierosa.
            - To tylko taki żart. – Tom wzruszył ramionami, podsuwając mu paczkę.
            - Nie, dzięki, mam swoje – mruknął Radcliffe, sięgając do kieszeni. – Jak dla mnie, to jakaś totalna dziecinada. Żałosny żart, Felton. – Rzuca mu zażenowane spojrzenie i odpala papierosa.
            - Jezu, nie denerwuj się tak! – Tom podnosi ręce w ochronnym geście. – Nic się przecież nie stało.
            - Że co?! – niemal wykrzykuje Daniel, zatrzymując się w końcu przed małą kawiarenką. – No tak, bo dla ciebie rzucenie, niby przez przypadek, obietnicy, że pocałujemy się na wielkiej, światowej premierze, to tylko drobny, niewinny żarcik. Do cholery, Tom…
            - To nie była obietnica – oburza się Felton, siadając naprzeciwko Radcliffe’a.
            - Nie? To jak to niby, kurwa, nazwiesz?
            Jest piękny, słoneczny dzień. Przechodnie oglądają się za nimi, mijając kawiarenkę, jednak żaden z nich nie posuwa się tak daleko, by podejść do nich, zakłócając ich spokój. Tom odwzajemnia uśmiechy, które mu posyłają, ale Daniel pozostaje niewzruszony, dopalając kolejnego papierosa.
            - Przepraszam, tu nie wolno palić – słyszą obok niepewny głos młodej kelnerki.
            Radcliffe przez dłuższą chwilę mierzy ją groźnym spojrzeniem, aż w końcu wstaje, odsuwając ze zgrzytem krzesło i wychodzi na zewnątrz. Tom posyła jej przepraszające spojrzenie. Nagle jej twarz rozjaśnia się, a po chwili ukazuje się na niej rumieniec. Rozpoznaje go. Felton musi mieć chyba równie przerażoną minę, jak ona, bo jej słowa giną gdzieś w połowie drogi przez gardło. Ostatnim, czego teraz potrzebują, jest zamieszanie i tłumy fanów. Kelnerka podsuwa niepewnie plik kartek pod jego dłoń, mówiąc cicho, że ma na imię „Martha”. Uśmiechając się pogodnie, podpisuje jej się na karteczce i prosi o dwie mocne kawy.
            Dan wraca chwilę po tym, jak dziewczyna odchodzi od stolika, cała rozpromieniona. Wygląda na nieco uspokojonego. Siada i zdejmuje swoją zwyczajową czapkę, kładąc ją na blacie. Przez chwilę przygląda jej się, pukając w nią palcem, jak gdyby na świecie nie było w tym momencie nic bardziej interesującego. Nagle jego niebieskie oczy podnoszą się i taksują Feltona przenikliwym spojrzeniem.
            - To jak, Tom? Zamierzasz mnie pocałować? – uśmiecha się zawadiacko.
            Felton o mało co nie krztusi się własną śliną. Spojrzenie Daniela jest zbyt poważne i bezczelne, żeby móc odebrać jego słowa na spokojnie. Wybucha śmiechem, kręcąc przecząco głową. Widząc jednak baczny wzrok Radcliffe’a, milknie. On chyba… on chyba nie myśli, że… W zasadzie sam nie wie, co o tym myśleć. Kiedy dawno temu , jego brat pokazał mu jedno z przerobionych zdjęć Toma i Daniela, nigdy by nie pomyślał, że to wszystko może zajść tak daleko. Nie żeby się w to wkręcał. W żadnym wypadku. Ma dziewczynę – zarówno on, jak i Daniel. Są całkowicie heteroseksualnymi mężczyznami. Mimo wszystko, musi przyznać, że całe to „Drarry” i spekulacje, jakoby on i Dan byli ze sobą, niesamowicie go bawią.
            - Oczywiście – zapewnia z mocą.
            - Trzymam cię za słowo – parska Daniel i uśmiecha się blado do kelnerki, podsuwającej mu właśnie plik kartek pod nos.

* * *

            Jade ściska mocno jego dłoń. Limuzyna przejeżdża obok tłumu wrzeszczących ludzi. Słyszy odległy dźwięk megafonu. Czuje, jak serce obija mu się dziko o żebra.
            - Kochanie, oddychaj – śmieje się dziewczyna, całując go w policzek. – Wszystko będzie dobrze – mówi, uspokajając go.
            Tom ma zupełnie inne podejrzenia co do tego stwierdzenia. Jeżeli ma spełnić swoją obietnicę, już nic nigdy nie będzie dobrze. Jeżeli jej nie spełni, Daniel może uznać go za mięczaka. Oczywiście, oboje zdają sobie sprawę z idiotyzmu tej sytuacji, ale, mimo wszystko, dobrze byłoby dotrzymać danego słowa.
            - Widzimy się później – rzuca Jade. Ostatnie muśnięcie jej warg i drzwi samochodu się otwierają.
            Nie pamięta nic. Wie tylko, że idzie, czerwonym dywanem i niemal się chwieje. Że ludzie krzyczą wokół niego, wołają jego imię, wyciągają w jego stronę ręce. A on… uśmiecha się, macha? Nie ma pojęcia. Dopiero gdy widzi Daniela, jego wątłą sylwetkę rysującą się kilkanaście metrów dalej, wraca do niego świadomość całej sytuacji . Co ma zrobić? Tak po prostu – podejść do niego i go pocałować? Może powinien wcześniej krzyknąć coś w stylu „A oto obiecany pocałunek – dla wszystkich drarrystek”? A później wziąć twarz Dana w dłonie i pocałować go – mocno i głęboko, bez żadnych oporów. Wcisnąć mu język między wargi i trzymać go tak długo, aż sam nie odda pocałunku. Dość przyjemna wizja… Tom uśmiecha się pod nosem. Dan odwraca się i zauważa go. Macha do niego, uśmiechając się jednym z tych swoich szczerych uśmiechów od ucha do ucha. Felton nie może powstrzymać uczucia, że tak naprawdę… tak naprawdę chce to zrobić. Nie tylko dla drarrystek, czy kimkolwiek są te zwariowane fanki. Nie. Tak po prostu – dla siebie, może dla Daniela… A może nie, może nie dla niego, ale na pewno dla siebie samego. Ot tak, żeby sprawić sobie przyjemność. Żeby tłumy oszalały. Żeby zobaczyć szok na twarzy Radcliffe’a.
           Idą ku sobie niczym w jakiejś komedii romantycznej. Szybki krok, jeden za drugim, metr za metrem – są coraz bliżej. Daniel dostrzega wyraz twarzy Toma. Stara się nie stracić uśmiechu, ale kiedy zaczyna rozumieć, że Felton naprawdę zamierza to zrobić… nie wie, co myśleć. Ten idiota najwyraźniej wziął to sobie do serca. Kręci głową w najbardziej naturalnym geście, na jaki stać go w tej sytuacji. „Zrozum mnie, idioto, zrozum mnie, do kurwy nędzy!”, powtarza w myślach.
            Tom przygarnia go do siebie. Niepewny, niezdarny uścisk wydaje się Danielowi zdecydowanie zbyt długi. Felton śmieje mu się do ucha, a Radcliffe czuje, jak ulga wypełnia całe jego ciało.
            - Innym razem – rzuca rozbawiony, ściskając materiał marynarki Toma.
            - Jasne – wzrusza ramionami Felton, w końcu go puszczając.
            Krótka wymiana spojrzeń – bezsłowna wymiana zdań i uczuć. Zażenowanie i rozczarowanie, wypełniające szare oczy oraz ulga, mieszająca się z zaciekawieniem, malująca się w niebieskich tęczówkach. Odwracają się nie tylko dlatego, że ktoś z ekipy filmowej woła ich do siebie. Odwracają się, bo tak jest łatwiej.

* * *

            Felton siedzi na ławce i pali ze spokojem papierosa. To dziwne uczucie – mieć świadomość, że za tydzień lub miesiąc nie trzeba już wracać na plan filmowy. Że można zrobić, cokolwiek się zechce, z dala od „Harry’ego Pottera”.
            Daniel na szczęście nie ma dzisiaj na sobie tej swojej okropnej czapki, a zamiast tego założył czarne, wyjątkowo stylowe okulary. Biały kabelek od słuchawek w ogóle mu nie pasuje, ale Felton pomija ten fakt. Daniel nie lubi stać godzinami przed lustrem, kiedy wybiera się na spotkanie z bliższymi znajomymi.
            - Cześć – rzuca, wyłączając MP4. – Znowu palisz? – pyta jakby w powietrze, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
            - Tak jakoś wyszło – wzrusza ramionami Tom, podając mu zapalniczkę, zanim Radcliffe’owi udaje się znaleźć swoją w jednej z kieszeni spodni.
            - Dzięki. – Nachyla się do ognia. Felton obserwuje jego twarz, jednak nie wyraża ona zbyt wiele, kiedy oczy ukryte są za ciemnymi okularami. – Co u ciebie? Coś nowego?
            Sposób bycia Daniela jest wręcz irytujący – wiecznie nerwowy, niecierpliwy, rozglądający się dookoła, jakby w obawie przez jakimiś paparazzi czy innym złem, czyhającym na niego w każdym zakamarku. Zaciąga się niespokojnie i dopiero, kiedy dym wypełnia jego płuca, uspokaja oddech.
            - Nic ciekawego – odpowiada ze zrezygnowaniem Tom, rozkładając się luźniej na ławce. – Dziwnie, co?
            - Co?
            - No wiesz… że to już koniec i w ogóle. – Macha w powietrzu ręką, jakby miało to pomóc mu w wytłumaczeniu Danielowi swoich myśli. Ten jednak wydaje się rozumieć bez dłuższego zastanowienia.
            - Bardzo dziwnie – odpowiada cicho, zaciągając się ponownie. – Ale to niezupełnie koniec, co nie?
            - Co masz na myśli?
            - No, że będziemy dalej się widywać – odpowiada Daniel jakby rozdrażnionym głosem. –  Ty, ja… Rupert, Emma, bliźniacy i w ogóle wszyscy.
            - Jasne – śmieje się Felton, widząc zawstydzenie Radcliffe’a.
            - A co u Jade? – Daniel opuszcza głowę i Tom może zobaczyć jego niebieskie oczy, spoglądające na niego znad okularów.
            - Po staremu…
            - Mówisz to tak, jakby coś było nie w porządku – zauważa Daniel. – W mediach wyglądacie niemal jak ulubiona para całego świata. Najbardziej oddani, najbardziej zakochani i takie tam… - Wywraca oczami, śmiejąc się do siebie.
            - Wątpisz w to? – Felton przekręca głowę, obserwując Radcliffe’a. Ten spogląda na niego. – Do cholery, zdejmij łaskawie te okulary, co?
            - Coś nie tak? – śmieje się znowu Daniel.
            - Tak. – Tom podnosi się i jednym zdecydowanym ruchem zdejmuje okulary z jego twarzy. – Od razu lepiej. – Wzdycha z teatralną ulgą. – No więc? Nie wyglądamy?
            - A bo ja wiem... – Radcliffe wzrusza ramionami, mrużąc oczy przed rażącym go światłem słonecznym. Przez chwilę nic nie mówią. Daniel dopala swojego papierosa i bierze kilka łyków z trzymanej w ręce butelki. Podaje ją Tomowi, ale ten odmawia, więc trwają dalej w ciszy, zatopieni w swoich myślach.
            - Widziałeś, co ci wstawiłem na Twittera? – zagaduje w końcu Felton rozbawionym głosem.
            - Co? – Daniel wydaje się nieobecny. – Aa… no, coś było.
            Tom jest wręcz oburzony jego ignorancją. Jednocześnie zażenowanie, jakie czuje, sięga zenitu. Powoli zaczyna do niego docierać, że jego zachowanie jest co najmniej dziwne, skoro dochodzi już do tego, że rozprawia publicznie, z własnej woli, o tym całym Drarry…
            - Dzięki za zainteresowanie – warczy Felton, odwracając wzrok.
            - Kurwa, Tom, chyba się nie obraziłeś, co? – oburza się Radcliffe. – Daj już spokój. Dlatego, że nie jestem takim maniakiem jak ty? Że nie spędzam całych dni przed komputerem, zadowalając swoje piszczące fanki, odpisując na każdą ich wiadomość?
            - Nie chodziło o to – mruczy Tom, coraz bardziej zirytowany.
            Przez chwilę Daniel wydaje się szukać w pamięci tego, o co może chodzić Feltonowi, a gdy w końcu to odnajduje, posyła mu krzywy uśmiech.
            - Chodzi ci o to… no… - Wywraca oczami, wypuszczając powietrze. – No… Dr…
            - Drarry – poprawia go Felton, nawet na niego nie patrząc.
            - Drarry, właśnie – śmieje się Daniel, doszczętnie tym rozbawiony. – Przepraszam, że nie odpowiedziałem na twoje zaloty. – Robi słodką minę, patrząc na Feltona wielkimi, smutnymi oczami. Oczywiście – udawanie.
            - Odwal się – syczy Tom, podnosząc się.
            - Hej! – Radcliffe podąża za nim, nie przestając się śmiać. – Wkręciłeś się w to czy co? Spodobało ci się? Ha! Podoba ci się ta cała wizja… nas! O to chodzi!
            Felton zatrzymuje się gwałtownie i wygląda, jakby chciał mu coś odpowiedzieć, ale powstrzymuje się i wypuszcza ze świstem powietrze.
            - Gówno prawda – mówi tylko i wybucha śmiechem. Ma tylko nadzieję, że brzmi wystarczająco naturalnie. Po chwili dołącza do niego również śmiech Daniela.

* * *

            Noc wydaje się nie mieć końca. Koszulka Ruperta z wyznaniem miłości pod adresem Toma wydaje się być centrum wszystkiego. Ludzie żartują z niej, gratulują im udanego związku i życzą powodzenia. Grint obejmuje Feltona w pasie, ciągnąc go za sobą, wlewając w niego kolejne kieliszki szampana i namawiając do ciągłych wygłupów. Jest niesamowity. Całkowicie wyluzowany i beztroski. Zachowujący granice zdrowego rozsądku, jednak mimo wszystko nie przestający korzystać z życia.
            - Myślałem, że to Radcliffe jest twoją wielką miłością – parska James Franco, przechodząc obok nich.
            - Daniel to przeszłość – rzuca za nim rozbawiony Rupert, unosząc w jego stronę kieliszek. – Ja pierdolę, niezła impreza – mówi do Toma, w końcu puszczając jego marynarkę. – Zupełnie inaczej niż na Potterze…
            - Inny klimat, co nie? – Kierują się na balkon, na którym tańczy kilka pojedynczych par jakichś nieznanych im aktorów czy też producentów.
            - Ale i tak jest zajebiście – śmieje się Grint, nieco już wstawiony. Odchyla się na barierce, wpatrując w gwieździste niebo. – Dzięki, że mnie tu zabrałeś, stary – mówi, patrząc na Toma z rozbawieniem. – A ta koszulka… - wskazuje na swoje ubranie – przejdzie do historii, mówię ci. Powieszę ją sobie nad łóżkiem. Albo zacznę je sprzedawać. Zrobię na tym zajebisty biznes, mówię ci.
           Felton nie może powstrzymać śmiechu. Zastanawia się, jaki szum wywołałaby ta koszulka, gdyby założył ją Radcliffe.

* * *

            - Widziałem, że premiera ci się udała. – Daniel i Tom siedzą na tarasie Feltona. Strugi deszczu spływają z dachu, rozbryzgując się na kamiennych kafelkach tuż obok ich stóp.
            - Widziałeś? – dziwi się Tom, mając na uwadze fakt, że Daniel zazwyczaj stroni od wszelkich YouTube’ów i Twitterów, używając ich tylko po to, żeby nie było, że jest zacofany.
            - Tak, na twoim Twitterze – odpowiada niby od niechcenia. – Wasze zdjęcie. Twoje i Ruperta – mierzy go bacznym spojrzeniem, mrużąc nieco oczy. Felton próbuje odczytać coś z jego twarzy, ale zanim mu się to udaje, Daniel odwraca wzrok.
            - Brawo, to jakiś postęp. – Klaszcze w dłonie.
            - Spieprzaj – syczy Radcliffe, bębniąc palcami w podłokietnik leżaka. 
            Felton tylko wzrusza ramionami, rozkładając się wygodniej na swoim siedzisku.
            - Gdzie jest Jade? – pyta znienacka Daniel, rozglądając się dookoła, jakby dziewczyna była schowana za jakimś krzakiem czy też, jeszcze lepiej, pod jakimś kwiatkiem.
            - Pojechała do przyjaciółki, a co? – odpowiada pytaniem zaintrygowany Tom.
            - Nic, pytam z ciekawości – mówi z roztargnieniem Radcliffe.
            Coś w tej rozmowie nie podoba się Feltonowi. Daniel zadaje zbyt dużo pytań – zbyt dużo, jak na niego. A, co więcej, Daniel nawiązuje do czegoś, co znalazł w Internecie… na profilu Toma. Ten fakt jest ze wszystkich pozostałych zdecydowanie najdziwniejszym. Siedzi w ciepłym, szarym swetrze, z nogami założonymi niedbale jedna na drugą. W końcu sięga po paczkę papierosów, leżącą na stole i odpala jednego. Wydycha dym, wydymając wargi i przygląda mu się, jak rozpływa się w powietrzu. Tom postanawia przeczekać jego dziwny humor, jednak najwyraźniej nie jest mu to dane.
            - Jak się bawiłeś z Rupertem? – pyta Daniel, nawet na niego nie patrząc.
            - Świetnie. – Śmieje się do siebie na wspomnienie ich wygłupów na premierze.
            - Zajebiście – mruczy do siebie Radcliffe, zaciągając się mocno.
            - O co ci chodzi, Dan? Coś nie tak? Powiedziałeś, że byłeś wtedy zajęty. Przecież chciałem cię zaprosić… o to właśnie chodzi?
            Radcliffe wciąż na niego nie patrzy. Oddycha ciężko, wydychając dym.
            - Radcliffe! O co ci, do cholery, chodzi?! Przepraszam, że dobrze się bawiłem, podczas gdy ty spędzałeś wieczór ze swoimi rodzicami…?
            Daniel nagle zrywa się z leżaka. Staje tyłem do Feltona, zaciskając mocno pięści.
            - To jest śmieszne. Przecież nie mogłeś. Jezu, Dan… nie zachowuj się jak dziecko. – Cisza. Tylko zaciąganie się papierosem. – Nie o to chodzi? Radcliffe, no! To jest śmieszne. Mów, o co chodzi…
            Radcliffe odwraca się do niego w ciągu ułamka sekundy. Papieros upada na mokrą posadzkę. Felton zostaje postawiony przez niego do pionu; materiał koszuli wydaje się niemal rozrywać pod siłą pociągnięcia Daniela. Jego twarz wyraża więcej emocji niż w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Jest na niej złość i determinacja, i jak zwykle, bezgraniczne zniecierpliwienie i rozdrażnienie.
            - Chcesz wiedzieć, o co mi chodzi, tak? – warczy mu prosto w twarz. Felton może poczuć jego papierosowy oddech. – Chcesz wiedzieć, dupku?
            - Tak, chcę! – Tom zaciska ręce na pięściach Daniela.
            - Chcesz? – Daniel wygląda jak jakiś szaleniec.
            - No chcę, do cholery! Dlaczego…
            Usta Radcliffe’a miażdżące jego własne. Ciepłe i suche. Jego oczy, znajdujące się tak niesamowicie blisko, że Tom może zobaczyć wszystkie niebieskie plamki, niemal policzyć gęste rzęsy. Po całej wieczności Daniel odsuwa się, wypuszczając jego koszulę z dłoni.
            Ma zażenowany, ale jednocześnie triumfalny wyraz twarzy. Mierzą się pełnymi napięcia spojrzeniami, aż w końcu Felton wybucha.
            - Ty dupku! Ty cholerny dupku! – Teraz to on chwyta Daniela za sweter i potrząsa nim mocno. Nie myśląc dłużej, bierze twarz Radcliffe’a w dłonie i po prostu go całuje. Tak, jak sobie to wyobrażał w dniu premiery, idąc do niego po czerwonym dywanie, wśród tłumu piszczących dziewczyn. Kiedy Radcliffe oddaje pocałunek, ich zęby zaczynają boleśnie się ze sobą ścierać, a języki rozpoczynają zaciętą walkę, zdaje sobie sprawę, że nie było bardziej odpowiedniego momentu od tego… 

6 komentarzy:

  1. To było takie...takie wow (cóż za elokwentny dobór słów-ech, naprawdę cofam się w rozwoju). Nie miałabym nic przeciwko, gdyby okazało się to prawdą ;). Przez ciebie kobieto mam niesamowitą ochotę na więcej tego typu tekstów, a oprócz trzech twoich żadnych innych po polsku nie znalazłam... I z nich wszystkich ten podoba mi się najbardziej. Zazdrosny Daniel jest taki uroczy x).

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Myślałem, że to Radcliffe jest twoją wielką miłością – parska James Franco, przechodząc obok nich"- ja go po prostu kocham! Jamesa Franco znaczy się, taki epizodzik, a jakże zapada w pamięć (znaczy się do momentu pocałunku). Przepraszam, jestem dość świeżą drraroholiczką i zachowuję się jak rozentuzjazmowany szczeniak, a Tom i Daniel to również pociągająca wizja. Jakaś sprawiedliwość na tym świecie musi być, skoro Rowling wepchnęła Harrego w okropne łapska Ginny, to chociaż w rzeczywistości mogłoby coś między nimi być.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o polskie Feltcliffe, to są jeszze drabble (ze znanych mi): http://hpforum.ok1.pl/viewtopic.php?p=138100#138100 - tutaj, ale wymaga to loginu, o ile się nie mylę. W sensie - ogólnie konta na forum.
    Bardzo dziękuję za komentarze. Cieszę się, że się podobało :) Uważam, że Feltcliffe, to jeden z najbardziej kanonicznych, znanych mi paringów. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, urocze, dobrze napisane. Jestem pod wrażeniem choć przyznaje że osobiście nie wkręciłam się jeszcze w ten potterowski klimat, wszystko przede mną. To opowiadanie jednak robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  5. jej, dziękuję :) w takim razie - wkręcaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 34 yrs old Web Designer III Minni Tomeo, hailing from Sault Ste. Marie enjoys watching movies like Joe and scrapbook. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a Ferrari 250 GT Series I Cabriolet. wykop to

    OdpowiedzUsuń