piątek, 7 maja 2010

Czyściec - Fragment 30



A więc nadszedł ten moment! I w sumie jestem zszokowana, bo nie sądziłam, gdy zaczynałam pisać ten tekst, że mi się uda. Jest to pierwszy mój dłuższy twór, który kończę. Który udało mi się skończyć. I to z niemałym powodzeniem, patrząc na Wasze wszystkie komentarze.

Minęło osiem miesięcy, odkąd zaczęłam pisać "Czyściec" i teraz wydaje mi się to szmat czasu, ale... jakoś tak szybko minęło. xd W każdym razie był to czas pełen wzlotów i upadków, niepowodzeń i radości; ile razy wściekałam się, że nie mam weny, ile razy czekałam tygodniami na wenę, a później, nagle, nachodziła mnie na lekcji albo o ósmej rano i rezygnowałam ze szkoły, żeby napisać kolejny rozdział. :)

Ale najważniejsze były dla mnie Wasze komentarze, Wasze wsparcie. Naprawdę, nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. I to było absolutnie cudowne doświadczenie! Osobiście jednak uważam, że trochę przesadzaliście w tych komentarzach z wychwalaniem "Czyśćca", bo jak ostatnio go czytałam od początku, to doszłam do wniosku, że należy mi się lanie i powinnam napisać to o wiele lepiej, ale trudno. Upadliście na głowę, ale Was kocham. xdd
Tak więc pragnę podziękować wszystkim komentującym, czyli:

Akame
Beacie
Belli_Ju
Channel
Dorocie
Draconii
Eboni
Erato
Eshu
Fenisel
Hitorizu
Kaczalce
Kirze–chan
Kisielkowi
Liberi
Livi
Lunefleur
Lunnie
Lyssie
Madciakowi
Miyi
Mun
Rapsoidzie
Yuriko–chan
Ale przede wszystkim Mei, której komentarze widziałam chyba przy każdym rozdziale.
Dziękuję również moim betom:
Anyi
Coby'emu
Malince
Oraz, najważniejszej, Lasair.
A największe podziękowania składam mojej Haydi. Bez Ciebie by tego nie było, kochanie. Jesteś cudowna. Kocham Cię i dziękuję z całego serca!

A teraz proszę o nie spoglądanie na koniec rozdziału!




 ~~*.*~~

            Przez głowę przewija ci się chyba kilkadziesiąt myśli, a wszystkie krążą wokół jednego: „Nie ma go! Nie ma go!”. Nie, na pewno nie zniknął. Draco nie mógł zniknąć tak po prostu. Odrzucasz od siebie świadomość, że przecież Luna zrobiła to w identyczny sposób – nawet o tym nie wiedziałeś, dowiedziałeś się po fakcie. Ale nie, Draco nie mógł tak odejść! Nie bez ciebie. Nie tak nagle… Może po prostu wyszedł? Deszcz za oknem wzmaga się i dudni z wściekłością o dach domu, rozbija się na murowanych ścianach. Na zewnątrz jest ciemno. Nie mógł wyjść w środku nocy. W ogóle nie powinien wychodzić – to do niego niepodobne! I wiedział, że wrócisz – powinien czekać!
            Jesteś tak roztrzęsiony, że czujesz, jak nogi powoli się pod tobą uginają. Po prostu wyszedł, tylko wyszedł, na spacer, powtarzasz sobie w myślach. Może poszedł do Blaise’a albo do kogoś innego…? Ale powinien już wrócić! Pada! A może po prostu postanowił przeczekać deszcz u Zabiniego? A jeżeli Draco w ogóle nie widzi deszczu?!
            Siadasz ciężko na kanapie i wtulasz się w jej miękkie oparcie. Przemoczone ubranie nadal przykleja ci się do ciała, skutecznie je ochładzając, sprawiając, że masz dreszcze. Poczekasz jeszcze trochę – na pewno wróci. Jeszcze nigdy nie czułeś się tak źle jak teraz. Jeszcze nigdy nie zastałeś pustego domu Malfoya – on zawsze tu był, czekał, choć starał się to ukrywać, ale zawsze, gdy wracałeś, siedział na kanapie i witał cię. A teraz… Teraz czujesz narastającą w sercu pustkę. Głuchą pustkę. Nie, on na pewno tylko poszedł na spacer!
            Po kilku godzinach nieustające bicie deszczu o szyby staje się uciążliwe i męczące. Nie możesz zasnąć, choć powieki powoli kleją ci się ze zmęczenia. Sen w końcu jednak przychodzi, a wraz z nim koszmary pełne oddalającego się od ciebie Draco, którego za nic w świecie nie możesz dogonić. Nogi wydają ci się dziwnie ciężkie, jesteś wykończony, próbujesz biec, ale nie możesz… A Malfoy tylko uśmiecha się smutno, stając się coraz mniej wyraźnym.
            Budzisz się z krzykiem.
            Do pokoju wpada wątłe światło, a niebo za oknem jest szare i zachmurzone. Drżysz z zimna – twoje ubrania wciąż są wilgotne. Rozglądasz się dookoła w nadziei, że może Draco zdążył wrócić i może leży już w swoim łóżku, jednak ono nadal jest puste, podobnie jak cały dom. Nie ma go.
            Z powrotem się kładziesz, wtulając w oparcie, by było ci jak najcieplej – postanawiasz tutaj na niego poczekać. Odganiasz od siebie wszelkie myśli, które pojawiają ci się w głowie – jesteś pewien, że on wróci.
            Musi wrócić.

                                                                       ~~*.*~~

            Dzień dobiega końca.
            Draco nadal nie ma.
            Nie, to niemożliwe! Niemożliwe! Teraz nie możesz już pohamować myśli cisnących ci się do głowy. On odszedł. Tak po prostu cię zostawił. To wszystko wydaje ci się tak cholernie dziwne i niemożliwe! Przecież nie mógłby… nie poznał nikogo nowego. Po policzkach spływają ci łzy. Czujesz się coraz gorzej – taki samotny, opuszczony… bez niego.
– Draco, gdzie jesteś? – jęczysz półszeptem, zaciskając pięści. – Proszę, wróć…
Jednak żadne słowa nie pomagają. Księżyc powoli rozświetla ciemnogranatowe niebo, a ty nadal leżysz na kanapie, drżąc i szepcząc do siebie jak w agonii. W końcu dreszcze stają się trudne do wytrzymania, więc wstajesz ostrożnie i idziesz do łóżka Malfoya. Zapach jego pościeli momentalnie cię otumania. Jest tak wyraźny, tak prawdziwy… Hamujesz łzy i wtulasz twarz w poduszkę.
– Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego?! – twój szept przeradza się we wrzask. Zaciskasz pięści na poszewce. – Jak mogłeś mi to zrobić? – krzyczysz, uderzając ręką w ścianę. – Malfoy… ty dupku! Nienawidzę cię! – wrzeszczysz, waląc pięściami i nogami w co popadnie. – Nienawidzę cię za to wszystko! Ty cholerny gnoju! Zostawiasz mnie tak po prostu, bez pożegnania?! Jak śmiesz?! Pomagałem ci, chciałem jak najlepiej, a ty sobie poszedłeś? Zostawiłeś mnie! – Zrywasz się z łóżka i podbiegasz do małego stolika, po czym ze złością go przewracasz. Książka, która na nim leżała, odbija się od szafki. Kopiesz z całej siły w bok kanapy i wydaje ci się, że czujesz, jak łamie ci się kość. Wyjesz z bólu i upadasz na podłogę, trzymając się za nogę. – Kurwa! – Gardło zaczyna cię już boleć od krzyku, który powoli przeradza się w cichy płacz. – Draco… Jak mogłeś mnie zostawić? Co ja mam teraz zrobić…? Bez ciebie… Draco, wróć, proszę cię… Błagam! Draco, kocham cię… Zrobię wszystko, tylko wróć… – jęczysz. – Błagam…

                                                                       ~~*.*~~

            Jesteś zadyszany, czujesz silne kłucie w boku, jednak nie przestajesz biec. Musisz go znaleźć. Może siedzi u kogoś w domu… chciał się pojednać? Może też cię szuka? Czeka, aż wrócisz od Ginny?
            – Pansy! – Niemal wpadasz na dziewczynę.
– Potter. – Jej głos jest beznamiętny, taki odległy… Teraz jednak nie zamierzasz się nad tym zastanawiać. Najważniejszy jest Draco.
            – Widziałaś gdzieś Malfoya? – Dyszysz, nabierając gwałtownie powietrza.
– Nie – odpowiada i już zamierza odejść, jednak zatrzymujesz ją, chwytając za ramiona. – Czego chcesz, Potter? – warczy rozeźlona.
– Gdzie mógł pójść? Muszę go znaleźć! Zniknął przedwczoraj… Może jest z Blaisem? – wyrzucasz z siebie.
            – Blaise’a… – Pansy urywa i odwraca wzrok. – Blaise’a już nie ma. – Stara się zachować kamienną twarz, jednak łzy same napływają jej do oczu. – Muszę iść – mówi cicho, a ty nie masz siły jej zatrzymywać.
           
                                                                       ~~*.*~~

            Możliwe, że to, co robisz, jest głupie, ale nie możesz tak po prostu pogodzić się z tym, że… Draco odszedł. Nie, on nie mógł odejść. Po prostu nie mógł! Musi gdzieś tu być… Dopiero teraz czujesz, jak bardzo się do niego przywiązałeś, ile dla ciebie znaczył. Teraz mógłbyś nawet mu to powiedzieć – nawet, jeśli by cię wyśmiał – byleby był z tobą, przy tobie…
Przez dłuższą chwilę przypatrujesz się z wydm tafli jeziora, która jest czysta, niewzruszona. Tutaj też go nie ma. Pytałeś wszystkich napotkanych po drodze ludzi, jednak nikt go nie widział. Czyżby więc naprawdę…
            – Nie! – wrzeszczysz i odwracasz się od wody. Musisz go znaleźć.
            Czujesz się coraz bardziej wyczerpany, a świadomość, że Draco naprawdę odszedł, coraz mocniej daje o sobie znać. Zatrzymujesz się, dysząc ciężko, połykając łzy.
            – Draco, gdzie jesteś? – szepczesz.
            – Co się stało, Harry? – Podnosisz wzrok i widzisz Ginny, nachylającą się nad tobą.
            – Nigdzie nie mogę znaleźć Mal… Josha – odpowiadasz zduszonym głosem.
            Dziewczyna marszczy brwi – wygląda na zaniepokojoną i zmartwioną.
            – To dorosły chłopak, na pewno niedługo wróci… – mówi uspokajająco.
– Nie ma go już drugi dzień. – Potrząsasz głową. – Wszędzie go szukałem. On nigdy nigdzie nie wychodził sam. Tym bardziej na tak długo! Nikt go nie widział… Ja… – Zamykasz oczy, próbując się uspokoić.
            – Harry, nie martw się. Na pewno wszystko będzie dobrze. – Ginny kładzie ci rękę na ramieniu.
            – Nie będzie dobrze! On odszedł! Odszedł, rozumiesz? Bez pożegnania, nagle… Ja nie mogę… bez niego…
            Przez moment wydaje ci się, że oczy dziewczyny stają się surowsze, zimniejsze, jednak po chwili z powrotem wypełniają się współczuciem i troską.
            – Harry – mówi cicho, biorąc w dłonie twoją twarz. – Jeżeli on naprawdę odszedł… tam na pewno jest lepiej. Na pewno jest szczęśliwy – uśmiecha się lekko.
– Skąd o tym wiesz?! – wrzeszczysz, odpychając ją. – Skąd możesz o tym wiedzieć? Nie byłaś tam! Nikt nie był! Nie wiemy, co jest dalej! On sam… on sam sobie nie poradzi… Jemu jest ciężko! On… – Brakuje ci słów. Zaciskasz usta, a łzy spływają ci po policzkach.
            Ginny nic nie odpowiada, tylko przytula  cię do siebie.
            – Chodź do mnie. Nie chcę, żebyś był sam… – szepcze.
– Nie. Przepraszam, ale nie… nie chcę. Nie mogę. Muszę tam wrócić… – bełkoczesz. – Jeżeli on… będę czekać… – Odchodzisz, przyspieszasz kroku, a po chwili biegniesz, słysząc za sobą krzyk Ginny.
            – On nie wróci, Harry!
            Tak, on nie wróci…
            Wiesz o tym…
            Doskonale.

                                                                       ~~*.*~~

            Otacza cię ciemność.
            I jego zapach.
            Mocny, tak przyjemny, tak znajomy... Wtulasz twarz w poduszkę, wdychając go; przykrywasz się kołdrą, czując, jak odpływają z ciebie wszelkie siły, wszelkie myśli. Jesteś pusty w środku.
Bez niego.
            Pojedyncze łzy wsiąkają w poduszkę, naznaczając ją kilkoma mokrymi śladami…
            Sam.

                                                                       ~~*.*~~

            Przez całą noc prawie nie zmrużyłeś oka, wsłuchując się w otaczającą cię ciszę, wpatrując się tępo w mrok… Wyprany z uczuć, emocji, nadziei i sił…
            On nie wróci.
            Odszedł.
            Podnosisz się powoli z łóżka, nogi ci drżą, kręci ci się w głowie.
            Musisz ustawić stolik, choć… nie wiesz, po co. Po prostu to posprzątać. Podchodzisz chwiejnie do przewróconego mebla, nachylasz się, chcąc go podnieść, i wtedy słyszysz zgrzytnięcie zamka. Natychmiast podnosisz wzrok na osobę stojącą w drzwiach.
            – Draco… – To sen? A może on jest tylko wymysłem twojej chorej wyobraźni?
– Co ty robisz z moim stołem, Potter? – Malfoy unosi brew. – Wiem, doskwiera ci samotność, ale…
Kolejne słowa zamierają mu na ustach, kiedy rzucasz mu się na szyję. Obejmujesz go mocno, zaborczo, czując ciepło rozchodzące się po twoim ciele. Malfoy w pierwszym momencie drga, jakby chciał cię odepchnąć, jednak po chwili zawahania, nie wiedzieć czemu, nie robi tego.
            – Gdzieś ty był, do cholery? – warczysz mu w ramię.
– U rodziny – oznajmia zdziwionym głosem Draco. – Co ty…
– Nigdy więcej mi tego nie rób – mówisz, wtulając twarz w jego szyję i wbijając paznokcie w skórę. – Bałem się, że… – Nie musisz nic więcej tłumaczyć. Malfoy obejmuje cię w pasie i przyciąga mocniej do siebie. – Tak bardzo się bałem…
            Palce Draco zanurzają się w twoich włosach i głaszczą cię uspokajająco.
– Ja… nie chciałem – waha się, a każde wypowiedziane słowo wydaje się być dla niego wręcz wysiłkiem. – Przepraszam… Harry – dodaje po chwili, cicho, niemal niedosłyszalnie. – Już dobrze, jestem tu – mówi szeptem, po czym całuje cię w czoło. – Nie zostawię cię. 
Zauważasz, że łzy, które znowu napłynęły ci do oczu, moczą koszulkę Draco. Podnosisz głowę, uśmiechając się przepraszająco. Napotykasz twarz Malfoya, która po raz pierwszy ukazuje tak wiele, bez skrywania jakichkolwiek emocji. Jego oczy są szare, ale jednocześnie ciepłe i takie… jasne. Kąciki ust Draco unoszą się delikatnie.
            I wtedy…
            Znikasz.


Koniec.



2 komentarze:

  1. Błagam, błagam o sequel! Wypłakałam całe hektolitry, chciałabym się tylko dowiedzieć, co z Draconem~! DDD:

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety sequela na razie nie będzie. :c
    Ale na pewno w końcu wszystko z nim będzie okej ^^
    Dziękuję za komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń